Czas na kilka słów o tegorocznym GP Chin czyli jak w mojej opinii wyglądało wczorajsze ściganie. Tak jak ostatnio poświęcę kilka chwil każdemu z kierowców, a żeby było wygodniej zachęcam do zapoznania się z wynikami (tabela poniżej). Zapraszam!
Lewis Hamilton (P1) - Trzeci wielki szlem (PP, Najszybsze okrążenie, zwycięstwo oraz prowadzenie od startu do mety) i piąte zwycięstwo w Chinach Brytyjskiego kierowcy. Ponadto, Lewis staje się drugim kierowcą w historii (po Schumacherze), który odniósł pięć lub więcej zwycięstw na co najmniej trzech torach (inne to tory Circuit Gilles Villeneuve i Hungaroring).
Doskonały występ i odrobina szczęścia (Safey Car wyjechał po pitstopie Vettela przez co próba "podcięcia" Hamiltona spełzła na niczym) pozwoliły na 54. tryumf. Wyścig bezproblemowy i absolutnie pod kontrolą dla Lewisa choć jak sam przyznał bał się trochę, że próba podcięcia przez Ferrari skończy się sukcesem. Tak czy inaczej w rywalizacji Seb - Lewis 1:1, a w punktach po 43.
Sebastian Vettel (P2) - Bardzo dobry jeśli nie rewelacyjny wyścig w wykonaniu 4-krotnego mistrza świata (dla mnie osobiście najlepszy kierowca tego GP). Oj dla Vettela na pewno nie był to nudny wyścig. Start był nieco zachowawczy i kontrowersyjny (ustawił się nieco inaczej niż powinien w swoim polu startowym - nie chciał stać na mokrej linii) przez co nieco zablokowany Raikkonen został wyprzedzony przez Ricciardo na pierwszych zakrętach. Jako jedyny z czołówki zjechał po slicki, a dzięki VSC po kolizji Pereza i Strolla miał na tym zyskać. Niestety zaraz po powrocie na tor wyjechał Safety Car (wypadek Giovinazziego) i cała czołówka zjechała na zmianę opon przez co Seb zamiast zyskać stracił i spadł za duet Red Bulla i Raikkonena. Pomimo świetnego tempa sporo utknął za kolegą z zespołu. W końcu uporał się z nim i zabrał się za Ricciardo. A to jak się to skończyło proponuje zobaczyć samemu (wideo poniżej).
Właśnie tak ma wyglądać ściganie w F1! Takie manewry chce się oglądać. Jak dla mnie mamy już kandydata do wyprzedzenia roku, ale jeszcze poczekajmy :) Z Verstappenem poszło łatwiej (ten popełnił błąd na dohamowaniu do T14) i tak Vettel był znów na 2. miejscu. Drugi pit stop niewiele zmienił i Niemiec próbował gonić Lewisa, ale ten był już zbyt daleko. Znakomity występ Vettela choć pewnie liczył na drugi skalp.
Max Verstappen (P3) - Kolejny świetny występ i ósme "pudło" (pierwsze po starcie z poza dziesiątki) młodego Holendra. Start z 16. pola raczej nie zwiastował podium co mówił sam kierowca. Może i tak, ale jak się jedzie takie pierwsze okrążenie to walka o podium sama staje się faktem. A jakie to okrążenie przejechał Max? No cóż, sami zobaczcie:
Po raz kolejny Verstappen pokazuje siłę podczas wilgotnych warunków (pamiętamy GP Brazylii z zeszłego roku). Dzięki odważnej jeździe Verstappen w kilka okrążeń przebił się na 2. słownie DRUGIE! miejsce! Częściowo dzięki temu ze podczas VSC inni zjechali na zmianę opon a on jak reszta liderów zjechała podczas SC. Po drugiej zmianie opon przez problemy z ogumieniem musiał bronić się przed Danielem Ricciardo, choć ten wprawdzie ani raz nie podjął prawdziwej próby wyprzedzania (no może poza ostatnim okrążeniem przed nawrotem). 15 pkt. i 3. miejsce w klasyfikacji generalnej! Ponadto, był to 100. wyścig z finiszem na podium dla stajni Red Bull Racing (136 podiów łącznie).
Daniel Ricciardo (P4) - Bezbarwny wyścig Australijskiego kierowcy. Niby jedna pozycja wyższej od startowej, ale jednak jakoś zbyt konserwatywna jazda (szczególnie w porównaniu z Maxem). Dał się objechać Verstappenowi w pierwszej fazie wyścigu. Tak, Verstappenowi, który startował z 16. pola. Fakt, po drugiej zmianie opon próbował go ścigać, ale zabrakło czasu, okrążeń, chęci, agresji (niepotrzebne skreślić - o ile jest takie :)). Jednen plus za naprawdę fajną, choć krótką walkę z Vettelem (w pełni profesjonalne ściganie). 12 pkt. wpada, ale póki co dwa razy mniej punktów od Maxa. Ok, przez awarię nie dojechał w Australii, ale liczby nie kłamią.
Kimi Raikkonen (P5) - Nie wiem nawet co napisać. Start był dobry, ale przez Seba, który nieco go przyblokował stracił pozycję na rzecz Ricciardo. Po pierwszej zmianie opon wylądował za Verstappenem. Z Australijczykiem męczył się długo przez co blokował Seba (wg mnie jak nie miał tempa to powinien puścić kolegę - wtedy jeszcze może udałoby się dogonić Lewisa). W końcu Vettel wyprzedził obydwóch i pokazał, że jednak się da. Niby Kimi miał problemy z mocą w zakręcie dwunastym, ale nie było tego widać na live timingu. Najgorsze jest to, że ani razu nie podjął próby wyprzedzenia kierowcy Red Bulla. Co więcej, przez zwlekanie z drugim pitstopem kompletnie zaprzepaścił szansę na przeskoczenie kierowców Red Bulla. W sumie Kimi przez radio narzekał na brak przyczepności, ale ciągle pozostawał na torze. Szkoda, bo mogło być zdecydowanie lepiej, a tak jest dwa razy mniej punktów od Vettela. Liczę na Bahrajn i tor Sahkir, który Kimiemu leży.
Valtteri Bottas (P6) - Nieudany wyścig Fina. Po dobrym starcie i spokojnym pierwszym stincie zaczęły się kłopoty. Nieco przydługi pitstop i spadek za duet Red Bulla i Kimiego. Potem podczas grzania opon za Safety Carem zaliczył obrót (kompletna amatorszczyzna) i spadek na 11. pozycję. Potem tylko żmudna wspinaczka. Tylko tyle i aż tyle!
Carlos Sainz Jr. (P7) - Idealny przykład tego, że hazard czasem popłaca. Jako jedyny (poza Palmerem, ale on startował z pitlane) startował na slickach. Jak można było się spodziewać bolidy, jeden po drugim wyprzedzały Hiszpana. Dodatkowo spin w T1-T2 i nawet pocałowanie ściany, które mogło zakończyć wyścig. Potem było tylko lepiej bo wszyscy zaczęli zjeżdżać po slicki a Carlos zaczął odzyskiwać pozycje. Potem trzymał tempo kierowców Red Bulla i utrzymywał się na 7. miejscu, które dowiózł do mety. Bardzo dobry wyścig w jego wykonaniu. Po raz kolejny pokazuje potencjał zarówno swój jak i bolidu Scuderii Toro Rosso. Dzięki finiszowi na 7. miejscu Toro Rosso zajmuje 4. lokatę w klasyfikacji konstruktorów.
Kevin Magnussen (P8) - Wreszcie Duńczyk pokazał, że potrafi się ścigać. Odkuł się za kompletnie nieudane GP Australii. Osiągnął tym samym najlepszy wynik od zeszłorocznego GP Rosji i zdobył pierwsze w tym roku punkty dla Haasa. Po dość słabym starcie naciskał i walczył o pozycje (pomogły w tym supermiękkie opony założone po przejściówkach). Czekam na więcej!
Sergio Perez (P9) - Dwunasty z rzędu wyścig w punktach Meksykanina. Najdłuższa seria w tej chwili w stawce, ale do rekordu Raikkonena daleko (27 wyścigów z rzędu w punktach). Początek trochę kłopotliwy i strata kilku miejsc na starcie. Potem kolizja z Strollem i przebita opona. Po zmianie na supermiękkie slicki odzyskał tempo i szybko uporał się z Massą (fajny manewr) i Kvyatem. Potem zarządzanie oponami i spokojna dość spokojna jazda. Zasłużone miejsce i punkty.
Esteban Ocon (P10) - Kolejny punkt dla Force India. Ogólnie udany wyścig poza małym nieporozumieniem z ekipą w garażu (zjazd do boksów bez wymiany opon). Jednak to nie zaprzepaściło szans na punkty, Z ciekawostek poza Mercedesem i Ferrari to jedyna ekipa podwójnie punktująca zarówno tu w Chinach jak i Australii.
Romain Grosjean (P11) - Dość pechowy wyścig dla Francuza. Znów przed nim rozbił się Giovinazzi. Ponoć został wypchnięty przez Ocona (przyznam nie zauważyłem tego, ale myślę, że to była zwykła walka o pozycję szczególnie w początkowej fazie wyścigu). Jednak kiedy miał wolny tor to skleił parę szybkich kółek, więc potencjał bolidu na pewno jest. Udowodnił to przecież Kevin. Bez punktów, ale kto wie co przyniesie Bahrain.
Nico Hulkenberg (P12) & Jolyon Palmer (P13) - Tragiczny wyścig dla kierowców Renault. Nico po starcie z 7. pola wskoczył na 6. miejsce. Po pierwszym kółku zjechał po slicki, ale procedura VSC, a potem sam Safety Car spowodował, że bardzo dużo stracił (14. pozycja po dziesięciu okrążeniach). Później jeszcze kara za wyprzedzanie podczas jazdy za SC (5 s.) i zaraz potem kolejne (10 s.). I tak był wyżej o jedno oczko od kolegi z zespołu, ale 12 miejsce. to był maks co się dało wyciągnąć (a punkty na pewno były w zasięgu). Chyba nie bez przyczyny Nico ciągle jest bez podium. Co do Palmera... no cóż... zaryzykował i zamiast startować z P20 wybrał slicki i startował z pitlane. Zaliczył obrót, dodatkowo nie miał tempa (może przez problem z rogrzaniem opon podczas VSC i SC). Kolejny wyścig do zapomnienia. Jak dla mnie to słaby kierowca, którego nie powinno być w stawce, no ale cóż to tylko moje zdanie ($$$ są ważniejsze). Już straciłem do niego cierpliwość w zeszłym sezonie (szkoda, że tylko ja).
Felipe Massa (P14) - Nieudany wyścig w wykonaniu Felipe. Ciągłe problemy z dogrzaniem opon spowodowały zjazd po równi pochyłej. Tracił pozycję za pozycją. Skończyło się na 14. miejscu. Boli bardziej, że poza "wielką trójką" była to jedyna stajnia, która wprowadziła dwa bolidy do Q3, tak więc szybkość była. Może to pogoda i chłodniejsze warunki - trudno powiedzieć. Choć nie tylko on miał problemy z rozgrzaniem slicków. Musimy poczekać na kolejny wyścig w podobnych warunkach.
Marcus Ericsson (P15) - Ostatni z kierowców, którzy ujrzeli metę. Kolejny, który miał problemy z rozgrzaniem gum podczas procedury VSC i jazdy za SC. To plus samochód - nie oszukujmy się - słaby i pozostaje ostatnie miejsce.
Fernando Alonso (DNF) - Znów rewelacyjny występ byłego dwukrotnego mistrza świata i znów DNF. Po starcie i błędach innych Fernando zawędrował nawet na miejsce 6., potem spadł za Bottasa i jechał całkiem szybko. Powiedziałbym, że może nawet punkty były w zasięgu (ciężko gdybać). Niestety problemy (chyba z mocą) zmusiły Alonso do wycofania się. On sam był bardzo zadowolony ze swojego występu oczywiście do czasu wycofania się. Ech ten McLaren. Kiedy się coś zmieni ja się pytam?
Danil Kvyat (DNF) - Dość szybko zmuszony do wycofania się z wyścigu, a wcześniej problemy z rozgrzaniem opon i tempem (jak u większości zespołów środka stawki). Wyścig do zapomnienia dla Rosjanina. Potencjał w bolidzie jest co pokazał Carlos Sainz Jr.
Stoffel Vandoorne (DNF) - Do czasu wycofania się jazda na slickach dla Belga była całkiem przyjemna. Szybkość w zakrętach była, na prostej jednak nie, więc o wyprzedzaniu nie było mowy. Niestety awaria (brak mocy - prawdopodobnie problem z układem paliwowym) i żadnego McLarena nie ujrzeliśmy na mecie. Co ciekawe, to dopiero (patrząc na problemy ekipy z Woking) piąty podwójny DNF od czasu połączenia sił z Hondą, a pierwszy od GP Singapuru 2015.
Antonio Giovinazzi (DNF) - Oprócz tego, że rozbił się w zasadzie w tym samym miejscu co wczoraj podczas kwalifikacji to niewiele można powiedzieć. Przynajmniej miał na tyle odwagi, żeby przyznać się do błędu i przeprosić cały zespół. Na slickach na prostej startowej wjechał na bardziej mokry kawałek toru i złapał aquaplanning. Resztę znamy. Ogólnie poza awansem wczoraj do Q2 ciężko powiedzieć coś dobrego. Czy wystartuje w Bahrajnie? Trudno powiedzieć, ale póki co Pascal Wehrlein nie jest oficjalnie potwierdzony. GIO przydałby się suchy pełny weekend żeby pokazać na co go stać.
Lance Stroll (DNF) - Kompletna katastorfa. Stroll przejechał dosłownie kilka zakrętów i skończył w pułapce żwirowej po kolizji z Perezem. Całe zajście zostało przez sędziów zaklasyfikowane jako incydent wyścigowy (i dobrze), ale jeśli ktoś miałby dostać karę to własnie młody Kanadyjczyk. W momencie zderzenia (prawa przednia opona Pereza i lewa tylna Strolla) Perez będący po wewnętrznej T4 był na wysokości tylnej osi Strolla, a nawet dalej. Oczywiście Stroll był z przodu i to był jego zakręt, ale nie zostawił miejsca Perezowi. Po prostu zamknął drzwi, a to właśnie on będąc na zewnętrznej mógł kolizji uniknąć. Zakończył w ten sposób wyścig, a dodatkowo utrudnił Perezowi (przebita opona). Jak dla mnie kolejny nietrafiony kierowca w stawce. Przejechał dotychczas tylko 40 okrążeń w GP z 113 możliwych. Płaci 80 mln dolarów za starty, a umiejętności wydaje się mieć mniejsze niż wielu przypuszcza. Zobaczymy jak będzie w kolejnych wyścigach, ale póki co wady zdecydowanie przeważają nad zaletami. Jedyny plus to awans do Q3, ale co z tego?
Podsumowując, to było naprawdę znakomite widowisko. Coś na co czekałem czyli świetne ściganie, manewry wyprzedzania (i to bez DRS!), nieprzewidywalność, błędy kierowców i wspaniała jazda innych. Wygląda na to, że prawdziwa Formuła 1 wróciła na dobre tory, a zmiana regulaminu technicznego była strzałem przynajmniej w dziewiątkę! Oczywiście w zależności od toru będziemy oglądać mniej lub więcej wyprzedzania, ale nie tylko ono czyni z wyścigów F1 fenomenalne widowisko. Jak dla mnie mogłoby nawet nie być przez cały wyścig jednego manewru, jeśli byłbym świadkiem walki koło w koło przez cały wyścig. To walka o dziesiąte części sekundy powoduje, że chcę więcej i więcej tego wszystkiego. Dobra, rozgadałem się trochę! To byłoby na tyle, jeśli chodzi o GP Chin. A już w najbliższy weekend kolejne GP tym razem w Bahrainie na torze Sakhir w pobliżu stolicy Manamy. Czy pustynny tor okaże się idealny dla ciepłolubnego bolidu Ferrari czy może Mercedes pójdzie za ciosem? Tego dowiemy się już w najbliższą niedzielę! A tymczasem przeżyjmy to jeszcze raz:
Not much to improve... I push like an animal - Fernando Alonso (Q1)
COMMENTS