Październik będzie miesiącem F1 jestem o tym przekonany. W tym miesiącu mamy aż cztery wyścigi, a pierwszym z nich będzie GP Malezji na naprawdę ciekawym torze jakim jest tor Sepang nieopodal stolicy Kuala Lumpur. Jak do tego doszło, że taki egzotyczny kraj stał się gospodarzem jednej z rund mistrzostw świata królowej sportów motorowych?

W połowie lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku Malezja uległa ogromnej zmianie. Dr Mahathir Mohamad, premier Malezji był zdeterminowany, żeby do roku 2020 Malezja stała się krajem w pełni uprzemysłowionym. Najlepszym sposobem na to, jak sądzono, było handel samochodowy.

Firmą numer jeden zajmującą się ropą naftową w Malezji jest Petronas, która zaczęła intensywnie inwestować w Formule 1 z ekipą Sauber. Ponadto, malezyjski producent samochodów osobowych firma Proton - kupiła firmę Lotus Engineering.
Najbardziej ekstrawagancką częścią planu była jednak budowa multimedialnego "superkorytarza", łączącego nowy międzynarodowy port lotniczy Kuala Lumpur z samym miastem.

Mahathir kazał również zaprojektować i wybudować tor odpowiadający standardom F1. To nie miał być zwykły tor. Miało to być miejsce, które zostawi ślad i na które z zazdrością patrzyłby cały świat pod względem udogodnień i technologii. To, co powstało to Sepang International Circuit, który debiutował w kalendarzu F1 w 1999 roku a debiut ten nie zawiódł.

Zaprojektowany przez Hermann Tilke, tor Sepang jest jednym z najbardziej technicznych obiektów w całym kalendarzu F1. Jest to połączenie długich, szybkich prostych, szybkich sekcji i kilku wolnych zakrętów. To sprawia że tor jest bardzo złożony, ale także doskonały do wyprzedzania, co zawdzięcza swojemu układowi i szerokości. Kierowcy kochają to miejsce, a wraz z odrębną atmosferą oraz klimatem Malezji, sprawia, że doświadczenie to jest absolutnie wyjątkowe.

Tor ma długość 5.543 km i składa się z 15 zakrętów. W wyścigu kierowcy będą mieli na pokonania 56 okrążeń co daje dystans 310.418 km. To tor o średnim docisku mocno obciążający hamulce w kilku miejscach (przed i po prostej start-meta, oraz do zakrętu T4 i T9). Z kolei w szybkich sekcjach opony mocną dostawać będą w kość.

Pętlę rozpoczyna dość długi dojazd do pierwszego zakrętu, którym jest długi prawy i ciasny nawrót, po którym następuje kolejny, tym razem krótki i lewy (małe podobieństwo do tego co obserwujemy na torze w Szanghaju). To miejsce często staje się areną walki o pozycję, która nierzadko przenosi się na dalszą część pierwszego sektora. Po zakręcie T2 mamy łukowatą prostą zawierającą zakręt T3 pokonywany pełnym gazem. Następnie kierowców czeka dohamowanie do prawego 90-stopniowego dość wolnego (jak na standardy F1) zakrętu gdzie kończy się pierwszy sektor.

Drugi rozpoczyna krótka prosta do jednej z ulubionych sekcji dla kierowców czyli zakrętów 5. i 6. To bardzo szybkie łuki lewy-prawy. Zaraz po nich następuje krótka prosta i dwa prawe również szybkie zakrętu 7. i 8. Pamiętam jak w tym miejscu w 2008 roku w wyniku awarii hamulców wycofał się Felipe Massa przez co Robert Kubica wskoczył na drugą pozycję. Po tej szybkiej i dającej sporo frajdy kierowcom sekwencji mamy kolejną prostą (tym razem dłuższą) dającą możliwość wyprzedzania. Prosta kończy się mocnym dohamowaniem do jednego z najwolniejszych zakrętów na torze - T9. To lewy zakręt początkowo wyglądający na 90-stopniowy, ale tak naprawdę to prawie nawrót. Dodatkową trudnością jest fakt, że wyjście z niego jest ślepe, bo aż do zakrętu T11 tor biegnie pod górę. Zakręt T10 jest pokonywanym pełnym gazem prawym łukiem, na którego szczycie kończy się drugi sektor.

Trzeci, ostatni rozpoczyna dohamowanie do wspomnianego wcześniej T11. To prawy łuk wyrzucający kierowców na zewnętrzną. Bardzo istotne jest idealne wyjście z niego bo następne dohamowanie będzie dopiero do zakrętu T14. Po zakręcie T11 mamy cudowną sekcję pokonywaną pełnym gazem, która prawie do samego końca biegnie w dół. Początkowo mamy prostą do pokonania, a następnie ultraszybkie zakręty lewy i prawy (T12 i T13). Dopiero od T13 tor zaczyna biec nieco pod górkę i sekcja kończy się dohamowaniem do prawego wolnego T14. To jeden z najtrudniejszych zakrętów w kalendarzu F1. Powodem tego jest fakt, że kierowcy z bardzo dużej prędkości hamują będąc jeszcze na wyjściu z poprzedniego zakrętu. Na dodatek T14 jest zakrętem typu off-camber czyli wyprofilowanym odwrotnie niż normalne zakręty. Przez to bardzo łatwo o błąd w tym miejscu. A może on być bardzo kosztowny zarówno w kwalifikacjach jak i w wyścigu, ponieważ za T14 rozpoczyna się długa prosta i pierwsza strefa DRS. Dlatego trakcja na optymalna linia przejazdu i doskonała trakcja są tu kluczowe. Długa prosta kończy się niczym innym jak nawrotem (T15) będącym wolnym, ale szerokim zakrętem pozwalającym obrać różne linie przejazdu (szczególnie w deszczowych warunkach). Po nawrocie mamy lustrzane odbicie poprzedniej prostej i koniec okrążenia. Trzeba przyznać, że tor jest naprawdę wyjątkowy. Dlatego smutne jest, że w tym roku odbędzie się ostatnia, dziwiętnasta, edycja GP Malezji!

W kwestii statystyk ten tor jest torem Ferrari. Scuderia wygrywała tu 7-krotnie. Drugi jest Red Bull (4) przed Renault (2), McLarenem (2), Williamsem (1) i Mercedesem (1). Wśród kierowców najwięcej zwycięstw ma aktualny lider stajni z Maranello - Sebastian Vettel, który zwyciężał tu 4 razy, ale tylko raz dla Ferrari (w 2015 roku). Spośród tegorocznej stawki na najwyższym podium stawali tu Alonso (3-krotnie), Raikkonen (2-krotnie) i Ricciardo z Hamiltonem (po jednym razie).

Nieco inaczej wygląda kwestia zdobytych PP. O ile w klasyfikacji zespołów nadal góruje Ferrari (7 PP) przed Renault, Red Bullem i Mercedesem (wszyscy po 3PP) oraz McLarenem (1 PP) to w przypadku kierowców najlepszy jest Michael Schumacher (5 PP - wszystkie w barwach Ferrari). W tym roku wyrównać ten rekord może aktualny lider klasyfikacji kierowców - Lewis Hamilton - mający 4 pierwsze pola startowe. Poza nim do wyścigu z PP startowali dwukrotnie: Vettel, Massa i Alonso.

Ferrari bryluje również w kategorii zdobytych podiów podczas GP Malezji, bo ma ich 13 w ciągu 18 edycji. Dalej jest McLaren (9 podiów), Red Bull (8 podiów), Mercedes (7 podiów), Renault (5 podiów), Williams (4 podia) oraz co ciekawe Sauber (1 podium). Interesujące jest to, że Michael Schumacher ma 5 podiów zdobytych na tym torze co świadczy o tym, że każde jego podium na Sepang było od razu zwycięstwem. Po 5 miejsc na podium mają również Alonso, Hamilton i Vettel. Prawdopodobnie, rekord podiów tu zostanie pobity, bo Hamilton i Vettel mają duże szansę na finisz w top 3 (o ile nie dojdzie do czegoś niespodziewanego). Poza nimi na podium stawali również: Kimi Raikkonen (3-krotnie) oraz Sergio Perez, Max Verstappen i Daniel Ricciardo (wszyscy po jednym razie).
A co nas czeka w ostatnim GP Malezji? Myślę, że zacięta walka, bo jeśli Ferrari chce coś jeszcze ugrać w tym sezonie (choć moim zdaniem do już jest raczej niemożliwe) to musi skutecznie odrabiać duże punkty do Mercedesa i dodatkowo liczyć na jakieś awarie czy potknięcia rywali. Statystyki pokazują, że ten tor pasuje Sebastianowi Vettelowi. Jeśli chodzi o formę obu zespołów to myślę, że będzie to wyrównany pojedynek, bo Sepang to tor o średnim docisku zawierający kilka szybkich sekcji oraz wolnych zakrętów. Na prostych Mercedes może mieć lekką przewagę. Trudno jednak przewidzieć jak będzie tym razem. Lewis Hamilton jest w szczytowej formie (po przerwie wakacyjnej wygrał wszystkie wyścigi) i będzie chciał wygrać również i tu. Zwiększenie przewagi to po pierwsze, ale po drugie będzie chciał wyrzucić z głowy zeszłoroczny wyścig, w którym prowadził spokojnie, ale w wyniku awarii silnika zmuszony został do wycofania się oddając zwycięstwo Danielowi Ricciardo. Natomiast Vettel będzie zdeterminowany jak nigdy, aby przerwać passę Anglika. Na pewno w tle nie będą mogli być obaj Finowie, których dyspozycja może okazać się kluczowa dla losów tego wyścigu oraz całego sezonu. Ponadto, równie istotny będzie silnik w nowej specyfikacji jaki na tor przywiezie ekipa z Maranello. Wierzę, że pozwoli ona złapać Mercedesa na prostych, a jej niezawodność będzie na najwyższym poziomie.

Co do ekipy Red Bulla, to myślę, że podczas tego weekendu wrócą na swoje miejsce najlepszego z reszty. Prawdopodobnie spokojnie wywalczą trzecią linię na starcie. No chyba, że pogoda w Malezji zrobi psikusa co nierzadko się wcześniej zdarzało. Dobre wspomnienia z przed roku mają obaj kierowcy i na pewno lubią się tu ścigać. Niestety ich piętą achillesową może być trzeci sektor i początek pierwszego czyli długie proste. Nie chcę wyrokować, ale tym razem o podium może nie być tak łatwo jak w Singapurze.

Przypuszczam, że Force India wróci na należne im miejsce czwartej siły w stawce. Tor w Singapurze pokazał braki w konstrukcji wystepujące na torach wolnych, wymagających dużego docisku. Tym razem tor jest zdecydowanie szybszy, z drugim sektorem pełnym szybkich łuków. Poza tym jednostka Mercedesa powinna dać im przewagę na prostych. Może być to udany weekend Pereza i Ocona.

Fabryczny zespół Renault będzie tracił na prostych, ale w zakrętach może nie być najgorzej. W tej chwili trudno gdybać i przewidywać od razu miejsca na starcie czy na końcu wyścigu, ale jestem przekonany, że Hulkenberg po raz kolejny postara się o dobry wynik. Może zaskoczy nas, uskrzydlony ostatnim wynikiem w Singapurze (P6), Jolyon Palmer, który nie ma nic już do stracenia. No chyba, że fotel kierowcy już w Malezji :D.

Ekipy Haasa, McLarena, Toro Rosso i Williamsa na pewno będą blisko siebie. Na papierze Williams i Haas powinni mieć przewagę na prostych, ale jak pokazało GP Włoch czy Belgii ekipa z Grove wcale nie radziła sobie doskonale w suchych warunkach na szybkich torach. Pamiętam oczywiście doskonałe miejsce w czasówce Strolla we Włoszech i jego punktowany finisz, ale i tak nie było to to czego Williams oczekiwał. Dla McLarena i Toro Rosso może być to trudny weekend, ale kierowcy Toro Rosso nie raz już zaskakiwali. Ponadto, na dzień dzisiejszy wiemy już że za Daniela Kvyata wystąpi Pierre Gasły. Junior z akademii Red Bulla ma wystartować we wszystkich pozostałych wyścigach tego sezonu. Prawdopodobnie Rosjanin wróci za kółko Toro Rosso w 2018 roku, a powodem zwolnienia kokpitu Gaslyemu jest fakt, że nie udało się dojść do porozumienia na linii Toro Rosso-Renault-Palmer. Ten ostatni za zwolnienie kokpitu już  w w tym sezonie chce ponoć 7 milionów dolarow. Zobaczymy co potrafi ten młodziak w całkiem przyzwoitym samochodzie. Co do McLarena to drugi sektora może być tym co ich uratuje, ale trudno będzie bronić się przed szybszymi kierowcami na tylnej prostej oraz prostej start-meta.

Niestety, dla szwajcarskigo zespołu Saubera prognozy nie są optymistyczne. Są i będą oni do końca sezonu czerwoną latarnią tego sezonu. Kierowcom pozostało pokazywanie się z jak najlepszej strony, aby tym spróbować sobie wywalczyć miejsce w przyszłorocznej stawce. W padoku chodzą plotki, że Ferrari chce z Saubera stworzyć coś na wzór współpracy Red Bull-Toro Rosso. Dlatego mówi się, że zarówno Antonio Giovinazzi jak i Charles Leclerc znajdą miejsca właśnie w Sauberze w 2018 roku. Narazie to tylko plotki, ale ponoć w każdej plotce jest ziarno prawdy.

Podsumowując, czeka nas kolejny ekscytujący weekend z F1. Jeśli GP Singapuru było przełomowym w kwestii rywalizacji o tytuły to Malezja będzie czymś więcej. To tu możemy uzyskać odpowiedź na pytanie kto zostanie mistrzem świata (choć pewnie matematyka będzie po stronie goniącego). W przeszłości na Sepang oglądaliśmy naprawdę fascynujące wyścigi obfitujące w manewry wyprzedzania. Jestem przekonany, że i tak będzie tym razem. Niemniej interesująca będzie walka w środku stawki o miejsca w klasyfikacji konstruktorów. Wszak toczy się walka o miliony dolarów. Renault chce skończyć ten rok z przytupem, a ekipy Haasa i McLarena nie chcą pozostać w tyle. Natomiast Toro Rosso będzie się zaciekle bronić przed Renault choć w głowach są chęci na atak na Williamsa. Tym samym do końca sezonu czeka nas jeszcze wiele wiele emocji!

Piątek: FP1 - 5:00, FP2 - 9:00
Sobota: FP3 - 8:00, Kwalifikacje - 11:00
Niedziela: Wyścig - 9:00