Wyjątkowo późno piszę ten post, ale wszystko przez wiele innych obowiązków, które spoczywały na mnie przez ostatni tydzień. Dla F1, rzecz jasna, czas znalazłem, ale niestety zabrakło mi go do napisania w rzetelny sposób na temat przebiegu sesji treningowych, kwalifikacji czy wyścigu. Dlatego chicałbym to nadrobić. Jednak chciałbym to zrobić w jednym wpisie - podsumować wszystko co działo się w trakcie całego weekendu na Hungaroringu. Oczywiście, nie będzie to podsumowanie każdej sesji osobno (zajełoby to kilkanaście stron :D). Postaram się natomiast po krótce opisać to co działo się w obrębie poszczególnych teamów oraz występy samych kierowców w GP Węgier. Na koniec kilka słów o testach jakie miały miejsce w dniach 1-2 sierpnia na tym samym torze. Powód bardzo prosty - Robert Kubica! Zapraszam więc do dłuższej lektury :)

Zacznijmy od piątku i pierwszych dwóch sesji treningowych, których rezultaty znajdują się poniżej.
 
Piątkowe sesje treningowe wyraźnie pokazały, że poprawki przywiezione przez zespół Red Bulla zdają się zdawać egzamin i walka o podium, a może o coś więcej będzie możliwa. Natomiast Mercedes zmagał się z problemami z balansem oraz ogólnie ustawieniami samochodu na tym wymagającym torze. Dłuższy rozstaw osi robił swoje. Co do Ferrari to widać, że są szybsi tu od mistrzów świata, ale trudno było stwierdzić na ile to jest prawdziwa przewaga, a na ile zasłona dymna. Tak czy inaczej Toto Wolff powiedział, że celem Mercedesa jest w ten weekend minimalizacja strat. W dalszej części pierwszej dziesiątki mamy zespoły Renault i McLarena. Tak jak przewidywano obie stajnie są wyraźnie szybsze od pozostałych ze środka stawki. W Renault to raczej kwestia poprawek przywożonych na ostatnie wyścigi. Natomiast dla McLarena, którego nadwozie jest całkiem niezłe aerodynamicznie, tor Hunagaroring nie jest zbyt wymagający dla silnika. Dlatego w ostatnim wyścigu zebrano kary za wykorzystanie kolejnych elementów jednostek napędowych w bolidach Alonso i Vandoorne'a. Wspomnieć trzeba o dwóch drobnych wypadkach Palmera (w FP1 urwał przednie skrzydło na wyjściu z T4, a w FP2 stracił panowanie nad bolidem w ostatnim łuku wpadając w bariery). Musiał przez to wrócić do starej wersji podłogi (wcześniej zainstalowaną miał nową, tą samą co Nico testował na Silverstone).

Dalej Toro Rosso i Force India, dla któych piątek pokazał, że o awans do Q3 może być trudniej. Po prostu inni są bardziej konkurencyjni. Oczywiście, wiemy jak radzą sobie w wyścigu kierowcy Force India dlatego też dobre miejsca (P11, P12) w kwalifikacjach nie będą tragedią. Słabszą formę na Hungaroringu prezentują za to kierowcy Haasa oraz Williamsa. Dla tych drugich to raczej niewielkie zaskoczenie. Wiemy, że ich samochód nie został skonstruowany z myślą o wolniejszych, wymagających docisku torach. Samochody najmłodszej stajni w stawce nie przetrwały pełnych sesji treningowych. Raz Giovinazzi wypadł w T11 (zastępował w FP1 Magnussena), a później podobną przygodę zaliczył Grosjean. Jak się w niedzielę okazało, nie był to udany weekend dla amerykańskiego zespołu. Na szarym końcu, pomimo kolejnych poprawek zespół Saubera.

Podsumowując piątek trzeba powiedzieć, że samochody wyraźnie przyspieszyły, bo już podczas FP1 pobity został czas Nico Rosberga z zeszłorocznych kwalifikacji (i to o ponad sekundę). Ponadto, wygląda(ło) na to, że wreszcie zobaczymy walkę trzech najlepszych stajni o zwycięstwo. Niestety sobota i niedziela zweryfikowała wszystko. Na koniec, biedy Felipe Massa po drugiej sesji treningowej trafił do szpitala (źle się poczuł). Podejrzewano, wirusowe zapalenie ucha środkowego, które było przyczyną nieobecności Martina Brundla na Silverstone (a ponoć kilkanaście innych osób w padoku miało problem z tym patogenem na Silverstone).

Sobota przyniosła nam przewidywany choć nie do końca oczekiwany zwrot akcji w postaci kontrataku Ferrari. O tym i o powrocie za kierownicę bolidu F1 Paula di Resty przeczytacie po poniższych wynikach trzeciej sesji treningowej oraz kwalifikacji.
Krótki opis wydarzeń z FP3 zacznijmy od tego co przeszedł Felipe Massa. Mianowicie, po piątkowych problemach, w sobotni poranek Brazylijczyk przeszedł obowiązkowe badania, które umożliwiły mu udział w FP3. Co do samych wyników porannej sesji to poza wystrzałem formy Ferrari nie zmieniło się zbyt wiele. Nadal kierowcy Mercedesa nieco z tyłu, ale najwięcej z czołówki stracił Red Bull. Wydawać się mogło, że wszystko co mogli pokazali już podczas piątkowych sesji. Do tego dodajmy problemy ze skrzynią biegów Daniela Ricciardo, który liczył na ostrą walkę w niedzielę. Otrzymamy wówczas weekend niewykorzystanych szans zespołu z czerwonym bykiem w logo. Na szczęście dla Australiczjyka obeszło się bez kar, ale straconego w tej sesji czasu nikt mu nie wróci. Dalej mamy mocnego w ten weekend McLarena oraz Renault, a zaraz za ich plecami Toro Rosso i Force India - czyli bez niespodzianek. Podobnie jak w FP2 ostatnie miejsce okupwali kierowcy Haasa, Williamsa oraz Saubera. Skoro o Williamsie mowa to wróćmy do wątku Felipe Massy.

Niestety, po zakończeniu FP3 Massa zdecydował o wycofaniu się z dalszej części weekendu. Na jego miejsce wskoczył jeden z ekspertów stacji SkyF1 - Paul di Resta. Szkot ostatni raz zasiadał za kierownicą samochodu F1 w GP Abu Dhabi w 2013 roku (ponad trzy i pół roku temu). Ponadto, całkiem niedawno zaliczył kilkanaście okrążeń hybrydowym samochodem Williamsa z 2014 roku podczas testów, ale to wszystko. W sobotę przyszło mu stanąć do rywalizacji w czasówce, bez jakiekolwiek przygotowania. Jak się spisał dowiecie się poniżej, bo czas na kwalifikacje.
Trzeci w tym sezonie dublet w kwalifikacjach dla Ferrari. Naprawdę świetna forma stajni z Maranello. Seb podczas finałowego przejazdu był szybszy po dwóch sektorach o ponad 0.2 s. od swojego poprzedniego czasu, ale popełnił błąd (nie pierwszy raz w tym sezonie w najważniejszym momencie) w trzecim sektorze. Najbardziej szkoda mi jest Raikkonena, bo w sobotę wyglądał na naprawdę mocnego. Niestety i on zepsuł swoje okrążenie (ściśle przejazd przez szykanę) i nie dał rady przeskoczyć Vettela. Na ich szczęście kierowcy Mercedesa byli dziś wyraźnie wolniejsi. Lewis stracił do Seba ponad 0.4 s. i około 0.2 s. do Bottasa. Niki Lauda po kwalifikacjach powiedział, że tylko problemy w Ferrari są w stanie zapobiec dubletowi Czerwonych. Red Bull, który miał walczyć o najwyższe cele zajął trzeci rząd. Maxowi niewiele zabrakło żeby przedzielić kierowców Mercedesa. Kluczowy, jak zawsze na tym torze, będzie start, bo dojazd do pierwszego zakrętu jest dość duży. Na koniec jeszcze okrążenie Sebastiana Vettela.
Dalej bez zaskoczeń, bo na pewno do takowych nie należy siódma pozycja Hulkenberga. Na więcej nie mógł liczyć. Liczyłem po cichu, że Palmer wskoczy do Q3. Zabrakło mu 0.1 s. do awansu. Niemniej jednak nienajgorszy występ, choć wciaż sporo traci do zdecydowanie lepszego Niemca. Za Hulkiem mamy duet McLarena. Dla mnie kompletnie bez niespodzianki. Samochód mają naprawdę niezły, a źródłem ich problemów od początku była słaba i bardzo awaryjna jednostka napędowa. Jedynym minimalnym zaskoczeniem może być P10 Carlosa Sainza. Jego koledze z zespołu udało się wykręcić 13. lokatę. Rosjanin wystartował jednak z P16 po karze za blokowanie jednego z kierowców podczas kwalifikacji.

Miejsca P12 i P14 zdobyli kierowcy Force India. Po raz kolejny dzieliła ich niewielka różnica (tylko 0.1 s.). Sergio Perez zyskał jedną pozycję po karze dla Danila Kvyata. Nienajgorszy wynik dla hinduskiego zespołu.

Po jednej pozycji w górę udało się zyskać także kierowcom Haasa. Niestety to i tak dla nich słaby wynik. Tak jak przez cały weekend byli szybsi tylko od Saubera no i może od Williamsa. Jako ciekawostkę podam, że Sergio Perez awansował do Q2 tylko dlatego, że swój czas wykręcił szybciej niż Kevin Magnussen (obaj mieli identyczny czas). 

W Williamsie trudny weekend. Nie dość, że forma słaba to dodatkowo wypada Felipe Massa z reszty weekendu. Lance Stroll nie popisał się zbytnio. Natomiast di Resta jak dla mnie wykonał kawał niezłej roboty. Z biegu wskoczył za kierownicę samochodu bez własnych ustawień, bez ustawień fotela itp. Z okrążenia na okrążenie się poprawiał. Udało mu się nawet przeskoczyć jednego z kierowców Saubera. Nie sądzę, że mógł liczyć na lepszy rezultat. 

Sauber zamyka stawkę jak zawsze i tu nie mam nic miłego do powiedzenia. Chociaż jest jedna rzecz - przesiadka z silników Ferrari na silniki... Ferrari. Tym razem w najnowszej specyfikacji. To jest mały sukces.
Najważniejsze jest jednak przed nami czyli GP Węgier, które odbyło się w niedziele w piekielnie gorących warunkach. Po tytule już wszyscy wiemy, że zwycieżyło Ferrari, ale jak się to stało opowiem niżej.
Sebastian Vettel (P1) & Kimi Raikkonen (P2) - Miał być bezproblemowy dublet Ferrari. Wykreślmy słowo bezproblemowy i będzie ok. Generalnie, Ferrari od soboty było najszybsze z całej stawki. Wszystko więc wskazywało na łatwy wyścig, szczególnie, że to tor, na którym bardzo trudno się wyprzedza. Sebastian już od począku wyścigu narzekał na problemy z układem sterowania (samochód ściągało w lewo). Niestety, nie dało się wprowadzić żadnych zmian z zewnątrz i zespół poinformował Seba, żeby unikał tarek. Dlatego tempo Niemca przez cały wyścig było, powiedzmy sobie szczerze, średnie. Raikkonen jadący lepszym tempem do alei serwisowej zjechał okrążenie później niż Vettel, ale nie pozwoliło to na objęcie prowadzenia. Tu mała przerwa. Moim zdaniem kierownictwo zdecydowało się ściągnąć Fina zaraz po Vettelu, żeby być pewnym, że pozostanie on za Niemcem. Z tego co mówił Fin, jego pierwszy stint mógłbyć dłuższy spokojnie o kilka okrążeń. Oczywiście, starta Raikkonena w klasyfikacji generalnej do Vettela jest ogromna i można zrozumieć decyzję zespołu, ale szkoda mi w tym wszystkim Raikkonena. Pozwolą mu wygrać chyb tylko w sytuacji gdy Seb będzie poza wyścigiem, albo poza punktami. Co do dalszej części wyścigu to stoję po stronie Ferrari. Pomimo lepszego tempa Raikkonena zespół zdecydował, że będzie on stanowił bufor przed goniącymi Mercedesami. W przypadku zamiany miejsc Vettel mógłby być łatwym kąskiem dla Hamiltona, a wtedy trzeba byłoby zapomnieć o dublecie. Nie było to zbyt wygodne dla Fina, ale trzeba przyznać jechał znakomicie. To właśnie dzięki niemu Ferrari zdobyło dubblet. Sebastian po wyścigu przeprosił kolegę za wstrzymywanie przez cały wyścig jednocześnie dziękując mu za pomoc. Super fajnie, ale dla mnie wciąż odczuwam mały niedosyt (jako wielki fan Raikkonena). Dla Kimiego, pod względem statystycznym, to obok obiektu Sakhir najlepszy tor dla Fina (po osiem podiów). Na Węgrzech Kimi jest rekordzistą w ilości zdobytych pudeł. Również dla Ferrari to ważny dzień, bo to pierwszy dublet na Hungaroringu od 13 lat (w 2004 roku zwyciężył Schumacher przed Barrichello). To był ostatni raz kiedy zwycięzca GP Węgier zdobył później tytuł. Dla Seba to druga wygrana na tym torze i czwarta w tym sezonie (tyle samo ma Lewis).

Valtteri Bottas (P3) & Lewis Hamilton (P4) - Miała być minimalizacja strat i tak też się stało. Po słabym starcie Hamilton został wyprzedzony zarówno przez Ricciardo jak i Verstappena. Ten spory problem rozwiązał się sam bardzo szybko, bo już po drugim zakręcie (o tym przy okazji Verstappena). Wyścig więc układał się całkiem nieźle dla kierowców Mercedesa, choć obaj przez dłuższy czas mieli problemy z radiem. Patrząc na słabe tempo Vettela podjęto decyzję o próbie ataku na Ferrari puszczając szybszego Lewisa przed Valtteriego. Sam Lewis powiedział, że gdyby mu się nie udało przeskoczyć Kimiego puści spowrotem Bottasa. Inżynierowie przekazali Finowi te informacje, ale dodali, że musi trzymać się blisko Brytyjczyka. Lewis zbliżył się do Raikkonena, ale nie zdołał go wyprzedzić, ale oddalił się od Bottasa na ponad 7 sekund. Ponadto, dość szybko do Bottasa zbliżał się Verstappen. Wydawało się więc, że kolejność jest ustalona. Ku zaskoczeniu niemalże wszystkich Lewis postanowił zwolnić i dosłownie na ostatnim zakręcie ostatniego okrążenia przepuścić Fina. Jak pokazują wyniki przewaga Bottasa na mecie wynosiła 0.4 s., a Hamiltona nad Verstappenem również 0.4 s. Był to dosyć kontrowersyjny manewr, bo przepuszczanie kolegi zespołu mającego taką stratę to ja nie pamiętam. Oczywiście, teraz Lewis jest bohaterem, który dotrzymuje słowa (wszyscy zapewne zapomnieli co mówił na konferencji po kwalifikacjch przed GP Abu Dhabi w zeszłym roku). Moim zdaniem te trzy punkty, które poświęcił mając przed tym wyścigiem stratę jednego punktu do Seba mogą, ale nie muszą zaważyć na tytule (ponad dwadzieścia kilka procent tytułów mistrzowskich roztrzygnęła różnica 3 punktów lub mniej). Uważam, że Lewis doskonale wiedział co robi. Lepiej mieć spokój w zespole, bo w przyszłości może to on potrzebować będzie wyższej lokaty lub pomocy np. w walce o zwycięstwo w wyścigu. Oczywiście Bottas też walczy o tytuł (choćby matematycznie), ale uważam, że w razie potrzeby wszystkie siły skierowane będą na Hamiltona i jego walkę o czwarty tytuł. Tak własnie rozegrał się wyśćig dla Mercedesa. Lepszego wyniku nie dało się uzyskać. Po decyzji Lewisa, Bottas zdobył piąte podium z rzędu (aktualnie najdłuższa seria w stawce). Hamilton natomiast zdobył tylko jedno podium w ostatnich czterech wyścigach.
Max Verstappen (P5) - Dla Red Bulla to kiepski wyścig i weekend niewykorzystanych szans. Już na starcie obaj kierowcy dobrze wystartowali i wyprzedzili Hamiltona. W pierwszym zakręcie Verstappen został wywieziony nieco szeroko przez Bottasa. To pozwoliło na atak Ricciardo. Australijczyk był na zewnętrznej przy dojeździe do T2. Max przy hamowaniu zablokował koła i uderzył w chłodnicę samochodu Ricciardo eliminując go z dalszej rywalizacji. Holender za ten amatorski manewr dostał karę 10 sekund. Byki straciły w niedzielę sporo punktów. Przez kolizję z Ricciardo po raz ósmy w jedenastu ostatniach wyścigach tylko jeden samochód Red Bulla finiszował w punktach. Bolidy Red Bulla przejechał dotychczas w wyścigach w tym sezonie najkrótszy dystans - tylko 4518 km (o 1975 km mniej od prowadzącego w tej klasyfikacji Mercedesa).

Fernando Alonso (P6) - Doskonały wynik na urodziny (36. urodziny obchodził w sobotę). Naprawdę świetna jazda Hiszpana. Pięknym manewrem przedarł się przed Carlosa Sainza w drugim zakręcie. Jak sam powiedział: "Po wyjeździe na świeżych oponach wiedziałem, że mam 1-2 okrążenia, żeby go dopaść. Musiałem więc spróbować jakihś manewrów ninja." To pierwszy podwójnie punktowany wyścig dla McLarena w tym sezonie. Dla Fernando to drugi wyścig w punktach w tym sezonie i najlepszy rezultat od zeszłorocznego GP USA, kiedy to zdobył 10 punktów za piąte miejsce. Alonso punktował w ostatnich ośmiu GP Węgier, a w dwunastu z szesnastu, w których brał udział. Fernando także wykręcił najszybsze okrążenie wyścigu (23. raz w karierze). Ostatnio dokonał tego w zeszłym roku we Włoszech, a wcześniej dopiero w 2013 roku. Tu zawdzięcza to raczej późnemu zjazdowi do alei serwisowej przez co pod koniec wyścigu jechał na świeżych oponach z niewielkim obciążeniem paliwem.

Carlos Sainz (P7) - Dobry wyścig młodszego z Hiszpanów. Skończył za plecami bardziej utytułowanego kolegi. Po starcie przedarł się na P6 i udałoby się na tym miejscu dojechać gdyby nie brawurowy manewr Alonso. Tak czy inaczej dobra postawa i solidny wyścig Carlosa.

Sergio Perez (P8) & Esteban Ocon (P9) - To dziewiąty podwójnie punktowany wyścig dla Force India. W tym sezonie przejechali tylko o dwa kilometry mniej od Mercedesa. Naprawdę dobry występ tej ekipy zważając na tempo w sesjach treningowych. Jeszcze raz Perez jest przed Oconem, ale to Francuz ukończył o jeden wyścig więcej w punktach (10 do 9 dla Ocona). Esteban Ocon, póki co, od debiutu w zeszłym roku w Manorze zawsze kończy wyścigi. To już 20 wyścigów z rzędu. Ma więcej finiszów w punktach niż jakikolwiek kierowca spoza top 3. Jak dla mnie w tym zespole nieistotne jest miejsce w kwalifikacjach, bo oni zawsze znajdą drogą do punktów. Nie wiem jak to robią, ale szacunek! W całej tej słodkości łyżką dziegciu jest kolejna, tym razem drobna, kolizja kolegów z zespołu. Zaraz po starcie przebijający się do przodu Perez uderzył w samochód Ocona w pierwszym zakręcie. Na szczęście nic wielkiego się nie stało, poza lekko uszkodzoną podłogą w bolidzie Francuza. Po raz kolejny będą musieli sobie porozmawiać, albo rozejdzie się to po kościach - w końcu wakacyjna przerwa w pełni.
Stoffel Vandoorne (P10) - To pierwszy punkt od czasu jego debiutu w Bahrajnie w zeszłym roku kiedy to zastępował Fernando Alonso po wypadku w Australii. Chciałoby się rzec nareszcie. Szkoda, że nie udało się wskoczyć na lepsze miejsce, ale żeby myśleć o wyprzedzaniu różnica w tempie samochdów musi być spora (około 1.5 s. na okrążeniu). Ponadto, Belg popełnił błąd podczas pitstopi zatrzymując się nieco za daleko. Stracił przez to kilka cennych sekund. Tak czy inaczej na wakacje McLaren udaje się z małym zastrzykiem pozytywnych emocji.

Danil Kvyat (P11) - Miejsce tuż za punktami, niestety. Ostatnio nie idzie najlepiej Rosjaninowi, bo oprócz cofnięcia w dół stawki o trzy miejsca po kwalifikacjach dostał też 1 punkt karny. Ma ich już 10, a do przedawnienia pierwszych dojdzie dopiero w październiku. Co do samego występu to po starcie z P16 finisz na P11 na Hungaroringu jest nienajgorszy. Po padoku chodzą plotki o przedłużeniu kontraktu. Według mnie to nie jest dobra decyzja, ale nie ja je podejmuję.

Jolyon Palmer (P12) - W Renault liczyli na podwójne punkty. Treningi jak i kwalifikacje pozwalały optymistycznie patrzeć na ten cel. Niestety, wyścig nie potoczył się tak jak zakładano. Po problemach Ricciardo Palmer został zmuszony do jego ominięcia przez co wypadł z top 10. Potem probówał pomagać Hukenbergowi i został wyprzedzony przez Kvyata i Magnussena. Potem zabrakło wyprzedzania, bo tempo było całkiem niezłe. Tylko tyle i aż tyle. Niestety na wakacje Palmer uda się z zerowym dorobkiem punktowym.

Kevin Magnussen (P13) - Dla zespołu Haasa to był trudny weekend. Na punkty chyba zbytnio nie liczyli, ale walka o każdą pozycję się liczy. Generalnie był to dość spokojny wyścig dla Duńczyka poza jedną sytuacją z końcówki wyścigu. Magnussen bronił się przed atakującym Hulkenbergiem w drugim zakręcie. Niemiec zaatakował po zewnętrznej a Kevin wywiózł go poza tor. Z jednej strony rozumiem narzekania kierowcy Haasa, że kierowca po zewnętrzej powinien martwić się o siebie. Przepisy są jednak jasne i w wypadku kiedy atakujący kierowca znajduje się obok atakowanego ten musi zostawić mu odpowiednią ilość miejsca na torze. W tym przypadku Kevin "zamknął drzwi" Hulkowi. Dostał za to karę 5 sekund przez co zakończył rywalizację na P13. Może przerwa wakacyjna pozwoli mu na nowy start.
Lance Stroll (P14) - Kompletnie nijaki występ Kanadyjczyka. Nie miał tempa do walki o wyższe miejsca. Poza tym nudny wyścig dla Williamsa. Nie ma za bardzo o czym pisać. Myślę, że dwa następne wyścigi będą lepsze - w końcu to Belgia i Włochy.

Pascal Wehrlein (P15) & Marcus Ericsson (P16) - Koniec stawki (Hulka pomijam) jak zawsze dla Saubera. Również i w tym wypadku nie bardzo jest o czym pisać. Stracili dwa okrążenia do liderów. Widać, że nadwozie również nie jest zbyt dobre. No cóż, kierownictwo ma nad czym myśleć w przerwie wakacyjnej.

Nico Hulkenberg (P17) - Miał być solidny występ i dobre punkty, a skończyło się na wycofaniu w końcówce. Początek był agresywny i w wyniku walki z Grosjeanem doszło do kontaktu. Francuz delikatnie uszkodził podłogę i wyjechał poza tor. Nico jechał całkiem niezły wyścig, a w koncówce wdał się w walkę z Magnussenem (o czym pisałem wyżej). Flagi w czarno-białą szachownicę nie ujrzał, bo wyniku usterki musiał wycofać się tuż przed metą. Oj wracaj Robert, wracaj!

Paul di Resta (DNF) - To był pierwszy start Szkota w wyścigu GP od 1345 dni. Nie był to najdłuższy rozbrat z F1. Ten należy do Holendra Jana Lommersa, który miał przerwę 3767 dni od ścigania (od GP Holandii 1982 do GP Japonii 1992). Co do samego wyścigu to nie był on łatwy dla Paula. Okupywał koniec stawki przez większą część wyścigu. Ostatecznie z powodu usterki samochodu zmuszony został do wycofania się z zawodów. Nie wiem czy dało się coś więcej wycisnąć w tych okolicznościach. Co do absencji Felipe Massy to opuścił on wyścig GP pierwszy raz od GP Abu Dhabi w 2009 roku (konsekwencje po wypadku podczas GP Węgier kilka miesięcy wcześniej). Ponadto, to pierwszy wyścig bez Brazylijczyka w stawce od GP San Marino w 1982 roku.
Romain Grosjean (DNF) - Jak wcześniej pisałem kompletnie nieudany weekend Haasa. Po starcie i drobnej kolizji z Hulkiem Grosjean pojechał dalej. Potem rozpoczęła się spirala problemów. Najpierw powoli uchodzące powietrze z opony i wymuszony zjazd do alei serwisowej. Niestety, pitstop nie poszedł tak jak powinien, bo jedno z kół nie zostało odpowiednio dokręcone przez co Francuz musiał zatrzymać samochód i zakończyć wyścig. Punktów raczej by nie było, ale kilometrów i kolejnych danych na pewno szkoda.

Daniel Ricciardo (DNF) - Katastrofalny wyścig dla Daniela. Już po trzecim a w zasadzie drugim zakręcie było po wszystkim. O całym zajściu pisałem przy okazji występu Holendra. Szkoda bo solidne punkty były dziś do zdobycia. Z tego co wiem, zarówno zespół jak i sam Ricciardo zaakceptował przeprosiny Verstappena. Z oczyszczonymi głowami pora wyjechać na wakacje i naładować baterie na drugą część sezonu.
Podsumowując, za nami widowisko do jakiego przyzwyczaiło nas GP Węgier czyli mało wyprzedzania, za to dużo napięcia. Tego należało się spodziewać, bo wprowadzonych w tym sezonie zmianach - większy docisk, szersze bolidy. Jasnym było, że tylko odpowiednia strategia i naprawdę mocne tempo dałoby lepsze miejsce. Uważam, że problemy z jakimi borykał się Sebastian Vettel przez cały wyścig spowodowały, że do końca nie można było być pewnym ostatecznego rezultatu. Tego przecież chcemy - nieprzewidywalności i walki koło w koło. Może tego drugiego nie było zbyt dużo tym razem, ale jednak było na co popatrzeć. Z optymizmem patrzę na drugą część sezonu, a wszystkim kibicom życzę udanych wakacji i zapraszam na drugą część niezwykle emocjonującego sezonu już w ostatni weekend sierpnia na legendarny tor Spa-Franchorchamps w belgijskich Ardenach.
Na koniec chyba najważniejsza rzecz z punktu widzenia polskich kibiców sportów motorowych czyli powrót Roberta Kubicy za kierownicę samochodu F1 (w najnowszej specyfikacji). Zespół Renault postanowił dać szansę (po testach w Walencji oraz na Pau Ricard) Polakowi, w celu sprawdzenia jak poradzi sobie w nowym samochodzie. Regulamin testów jest bardzo prosty. W ciągu sezonu odbywają się dwie 2-dniowe sesje testowe. W ciągu dwóch dni jeździć mogą jedynie tzw. młodzi kierowcy czyli zawodnicy, którzy nie mają na koncie więcej niż dwóch występów w wyścigach GP. W pozostałych dwóch dniach zespoły mogą wystawić dowolnych kierowców. Renault w pierwszej sesji testowe po GP Bahrajnu wystawiło jednego dnia Nico Hulkenberga, co spowodowało, że podczas testów po GP Węgier jeden dzień należeć będzie do młodego kierowcy. Francuzi dając szansę Robertowi odebrali ten dzień (tak ważny w tych okolicznościach) Palmerowi. Jakie zatem wrażenie wywarł Kubica? Według mnie zrobił bardzo dobre wrażenie. Przejechał aż 142 okrążenia (więcej przejechał jedynie młody kierowca w bolidzie Williamsa) wykręcając 4. czas dnia. Testował przy tym wszystkie aspekty jazdy podczas weekendu GP - od prób startów przez przejazdy z większym i mniejszym ładunkiem paliwa aż do prób pitstopów. Z tego co podają inżnierowie i kierownictwo Renault to są bardzo zadowoleni z występu Roberta. Osobiście uważam, że jest to jeden z najlepszych kierowców F1 w historii. Analizując jego czasy z testów trudno o jakiekolwiek precyzyjne porównania, ale na jedno warto zwrócić uwagę. Przeliczając wszystko, Kubica podczas stintu symulującego wyjazd na świeżych oponach po pitstopie pokazał niesamowicie równe i szybkie tempo (szybsze od kierowców etatowych w podobnych warunkach). Jaki będzie kolejny krok? Trudno powiedzieć, ja podobnie jak szanowani dziennikarze zalecam spokojnie podchodzić do ewentualnego powrotu Roberta do F1. Wiemy już, że psychicznie i fizycznie jest zdolny do prowadzenia samochodu F1. Wiemy również, że F1 jest skomplikowanym sportem pełnym polityki. I właśnie to jest teraz największa przeszkoda w powrocie Roberta. Niemniej jednak, nawet jeśli cała przygoda Polaka zakończy się na tym teście możemy być bardzo bardzo dumni z postawy, waleczności i ogromnej determinacji Roberta Kubicy. Obiecał, że jeśli pojawi się w padoku to tylko w kombinezonie kierowcy wyścigowego. Słowa dotrzymał!