Nareszcie po czterech tygodniach F1 wraca do wielkiego ścigania i to nie byle gdzie, bo na legendarnym torze Spa-Francorchamps w belgijskich Ardenach. Swoją drogą to mój ulubiony tor w całym kalendarzu, a jak się głębiej zastanowić to chyba ulubiony w ogóle. To bardzo szybki i wymagający tor położony w przepięknej okolicy Ardenów. Jest to jeden z historycznych torów F1, który gościł wyścigi samochodowe już w latach 20-tych poprzedniego wieku. Początkowo nitka toru liczyła niespełna 15 km i prowadziła wąskimi drogami co sprawiało, że był to tor bardzo niebezpieczny. Tor był sukcesywnie skracany, niektóre z zakrętów usunięto, ale wciąż podczas ostatniego wyścigu na tzw. starej pętli w 1970 roku jedno okrążenie liczyło około 14 km. Spa-Francorchamps od zawsze było torem bardzo szybkim (Chris Amon podczas ostatniego wyścigu wykręcił rekordowe okrążenie ze średnia prędkością wynoszącą nieco poniżej 245 km/h).
 
Wyścigi na Spa powróciły w 1983 roku, ale pętla została mocno skrócona do długości prawie 7 km. Magia toru jednak wciąż pozostała. Legendarny zakręt Ea Rouge pozostał nietknięty, a jedyne kontrowersje związane były z utworzeniem szykany pod koniec okrążenia (tzw. Bus Stop Chicane). Tor w Belgii jak wspomniałem jest bardzo szybkim torem będącym mieszanką prostych oraz bardzo szybkich zakrętów, a jego lokalizacja (malownicze Ardeny i lasy) sprawia, że dla wielu kierowców ten tor należy on do ulubionych.

Lokalizacja i długość toru to również możliwość stworzenia mikroklimatu. To powoduje, że często zdarza się, że w jednej partii toru pada deszcz, a w drugiej jest sucho. Jest to kolejna rzecz jaką należy wziąć pod uwagę podczas weekendu grand prix w tym miejscu.
Aktualnie długość toru to 7004 m (dokładniej 7003.95 m). To wciąż najdłuższy tor w kalendarzu F1. Nitkę tego legendarnego i bardzo szybkiego toru (70% okrążenia pokonywane jest z otwartą w pełni przepustnicą) otwiera krótki dojazd do pierwszego prawego zakrętu/nawrotu La Source. Nazwa tego wywodzi się od tego, że dawniej na wewnętrznej znajdowało się małe źródełko. Na tym zakręcie odbyło się sporo walki (szczególnie na starcie - przypomina się głupi błąd Grosjeana w 2012 roku, po którym został ukarany zawieszeniem na jeden wyścig). Dalej mamy niesamowitą partię toru czyli zjazd do magicznej sekcji Eau Rouge/Radillon (T2-T4). Ta niezwykle techniczna partia charakteryzuje się bardzo wysoką prędkością oraz ogromną zmianą wysokości (12 pięter). To sprawia, że jest to jeden z najbardziej wymagających zakrętów w całym kalendarzu F1. Jednak zdarzało się, że kierowcy nawet i w tym miejscu próbowali (z sukcesem) atakować innych w walce o pozycję. Doskonałym przykładem będzie Mark Webber, który w pięknym stylu wyprzedził Fernando Alonso w 2011 roku.
Po podjeździe pod górę rozpoczyna się prosta zwana Kemmel i jest to jedno z tych miejsc, w których dochodzi do manewrów wyprzedzania. Koniec prostej jest również końcem pierwszego sektora.
Drugi sektor rozpoczyna się średnio szybkimi prawym i lewym (sekcja Les Combes). Zaraz za nimi mamy kolejny prawy 90-stopniowy zakręt (nazywany często Malmedy). Po nim tor opada, a spadek wysokości trwa w zasadzie aż do końca drugiego sektora. Po Malmedy mamy krótki odcinek prostej i następujący po niej znany prawy opadający nawrót Rivage (teraz Bruxells). Dobre wyjście z nawrotu jest bardzo ważne, ponieważ optymalny przejazd przez średnio szybki lewy zakręt T9 pozwoli osiągnąć odpowiednio wysoką prędkość na prostej. Po niej kierowców czeka niemniej słynna sekcja dwuwierzchołkowego zakrętu nazywanego Pouhon. To bardzo szybki zakręt (około 250-260 km/h), którego druga część pokonywana jest z gazem w podłodze. Jedno z ulubionych miejsc kierowców na tym torze. Dalej mamy dojazd do sekcji Fagnes (Campus) czyli dość szybkich zakrętów prawy/lewy. Sektor kończy się przejazdem przez prawy łuk Stavelot pokonywanego na trzecim może czwartym biegu.
Trzeci sektor otwiera szybki, ponownie, prawy łuk Paul Frere delikatnie otwierający się. Bardzo istotna jest idealna linia jazdy w tym miejscu, bo trzeci sektor charakterystyką przypomina pierwszy (obydwa są bardzo szybkie). Tym razem prosta (w zasadzie łukowata prosta) biegnie lekko pod górę ale daje mnóstwo frajdy kierowcom, w szczególności dzięki mega szybkiemu Blanchimont (T17), w którym Max Verstappen w 2015 roku wyprzedził jednego z kierowców. Zakrętami kończącymi okrążenie jest szykana prawy-lewy zwana Bus Stop. Nazwa sekcji pochodzi od kształtu nitki toru w tym miejscu przed jego modernizacją. Do 2005 roku końcowym fragmentem okrążenia był układ: szykana lewy-prawy oraz krótka prosta z drugą, przejeżdżaną pełnym gazem, szykaną prawy lewy. Ten układ kształtem przypominał zatokę przystankową. Po modernizacji prostą start-meta wydłużono i pozbyto się drugiej części szykany Bus Stop. Ponadto pierwszą szykanę zamieniono na prawy-lewy. I to właśnie ona od 2007 roku kończy okrążenie tego fenomenalnego toru.
Tylko sześciu kierowców wygrywało na tym torze więcej niż dwa razy (Juan Manuel Fangio - 3, Damon Hill - 3, Kimi Raikkonen - 4, Jim Clark - 4, Ayrton Senna - 5 oraz Michael Schumacher - 6). To właśnie na tym torze debiutował Michael Schumacher w 1991, a rok później sięgnął tu po swoje pierwsze zwycięstwo. W 2004 roku zajęciem drugiego miejsca przypieczętował siódmy a zarazem ostatni tytuł mistrza świata. Z aktualnej stawki wygrywali tu również Sebastian Vettel i Hamilton (obaj po dwa razy), Felipe Massa (raz w 2008 roku) oraz Daniel Ricciardo (raz w 2014 roku).
Najwięcej PP w historii tego GP mają Juan Manuel Fangio, Ayrton Senna oraz Alain Prost (po 4). W tym roku do tej grupy może dołączyć Lewis Hamilton mający jak narazie 3 PP zdobyte w Spa. Poza nim tylko Raikkonen i Vettel mogą poszczycić się startem z pierwszego pola (obaj po jednym razie).  Miejsc na podium Raikkonen i Hamilton mają po tyle samo - 5. Do rekordu Michaela Schumachera jest jednak jeszcze dość daleko, bo 7-krotny mistrz świata podium w Spa zaliczył dziewięciokrotnie. Na podium stawali również Vettel (3), Alonso (3), Massa (2), Ricciardo (2) oraz Bottas i Grosjean (obaj po 1).

W przypadku zespołów zarówno w kwestii zwycięstw, pole positions oraz podiów dominuje Ferrari mająca ich odpowiednio 16, 13 i 45. Za stajnią z Maranello plasuje się McLaren (14 zwycięstw, 11 PP, 28 podiów). Dalej Williams (4, 9, 17), Red Bull (3, 2, 8) i Mercedes (3, 4, 8). Fabryczny zespół Renault ma tylko 1 zwycięstwo, 3 PP oraz 5 miejsc na podium. Nie zapominajmy o jedynym jak dotychczas PP zespołu Force India w 2009 zdobytym przez Giancarlo Fisichelle.
Stoffel Vandoorne jest jedynym Belgiem w tegorocznej stawce, ale tylko dwóm Belgom wcześniej udało się odnieść zwycięstwo w GP - Thierry Boutsen (3 wygrane), Jackie Ickx (8 wygranych). Niestety wszystkie zwycięstwa odnieśli poza granicami Belgii.

Na koniec statystyk dodajmy, że w ostatnich pięciu latach mieliśmy pięciu zwycięzców. Czy w tym roku będzie szósty? Spróbujmy po części odpowiedzieć na to pytanie.

Sebastian Vettel przystępuje do tego weekendu jako lider klasyfikacji kierowców, ale trzeba przyznać, że charakterystyka tego toru sprzyjać powinna nieco bardziej Mercedesowi. Oczywiście nie odbieram szansy Ferrari na ich sukces (Kimi lubi tutaj jeździć), ale na pewno nie będzie tak jak na Hungaroringu. Trudno też przewidzieć jak przerwa wakacyjna wpłynęła na dyspozycję obu ekip. Ciekaw jestem czy w walkę o najwyższe cele włączy się Red Bull. Może być ciężko z uwagi na istotną rolę silnika podczas tego weekendu. Jednak w drugim, bardziej krętym sektorze powinni sobie radzić doskonale. Ponadto, jestem przekonany, że Verstappen dopingowany będzie przez ogromną rzeszę holenderskich kibiców, którzy, biorąc pod uwagę lokalizację toru, z Holandii nie mają daleko. Jak to mówią w środowisku sportowym - ściany pomagają. Czy to powiedzenie sprawdzi się w niedzielę? Nie mogę się już doczekać.

W środku stawki ponownie może być ciasno, ale może nie aż tak jak w poprzednich wyścigach (co jak co tor w Belgii jest zdecydowanie dłuższy od pozostałych). Myślę, że w czołówce środka stawki będzie Force India, Williams (silnik Mercedesa) i być może Haas. Kierowcy amerykańskiej ekipy ponownie wracają do używanych w pierwszej części sezonu hamulców włoskiej firmy Brembo. Zobaczymy jak to wpłynie na formę zespołu (szczególnie Grosjeana, który ostatnio nie narzekał zbytnio kiedy jeździł na hamulcach od Carbon Industrie). Ekipy Renault i Toro Rosso ze względu na braki mocy jednostki napędowej mogą mieć nieco trudniej, ale nie możemy ich skreślać. Od Nico Hulkenberga spodziewam się ponownie przyzwoitego wyniku w czasówce, a Palmer? No cóż? Palmer jest na świeczniku, bo o ile ma zapewniony start do końca sezonu (ponoć) w barwach francuskiej stajni to nie byłbym tego taki pewny. Punkty w niedzielę są dla niego koniecznością. Na jego miejsce czeka co najmniej trzech kierowców. Wśród nich jest oczywiście Robert Kubica, który liczy na miejsce w przyszłorocznej stawce. Obok niego kąskiem może być także Carlos Sainz, który po raz kolejny będzie chciał udowodnić, że jest świetnym kierowcą.

Co do Saubera to jestem prawie pewny, że będą na dnie stawki. Po pierwsze aerodynamicznie są w tyle za wszystkimi. Po drugie, ich silnik Ferrari w zeszłorocznej specyfikacji jest już słabiutka jednostką. Bez jakichkolwiek niespodzianek w postaci wypadków czy ekstremalnych warunków pogodowych nie liczyłbym na punkty.

Na koniec pozostaje McLaren. Oczywiście, układ toru na pewno im nie pomaga. Silnik Hondy jest prawdopodobnie najsłabszym w stawce, choć Hasegawa uważa inaczej. Poza tym możliwe, że wprowadzą silnik w czwartej specyfikacji, co ma pomóc. Niestety, w takim wypadku kierowców będzie czekać kara cofnięcia na starcie. Z awaryjnością nie jest najgorzej, a nadwozie mają całkiem dobre. Myślę, że to i tak może niewiele pomóc w zdobyciu punktów. Może w wyjątkowych okolicznościach się uda. Naprawdę trudno mi jest rozgryźć formę stajni z Woking po przerwie wakacyjnej.

Podsumowując, F1 wraca i to z przytupem, bo na tor, który dla wielu jest tym jedynym i najlepszym z możliwych. Dla kibiców również jest to fascynujące miejsce. Jestem przekonany, że wszystkie ekipy same są ciekawe swojej formy w ten weekend. Czy Lewis Hamilton odrobi stratę do Vettela? Może jednak to Ferrari będzie górą, niekoniecznie z Sebem na czele. Tak, tak, wciąż wierzę, że wygrana Kimiego w tym roku jest możliwa. Interesująca będzie na pewno walka o miejsca w dalszej części stawki. Szczególnie polscy kibice przyglądać będą się Jolyonowi Palmerowi i całej ekipie Renault. Jestem również ciekaw jak poradzi sobie tegoroczny debiutant - Lance Stroll. Chciałbym również zobaczyć kolejny znakomity występ Alonso. Zacieram już ręce na to co będzie się działo w najbliższy weekend. Zapraszam wszystkich na GP Belgii!!!

Piątek: FP1 godz. 10.00, FP2 godz. 14.00
Sobota: FP3 godz. 11.00, Kwalifikacje godz. 14.00
Niedziela: Wyścig godz. 14.00