Po krótkiej przerwie F1 wraca do wielkiego ścigania na jeszcze jedno Grand Prix przed oficjalną przerwą wakacyjną. W najbliższy weekend czeka nas GP Węgier na torze Hungaroring nieopodal Budapesztu. Węgry gościły już wyścigi Grand Prix w latach 30-tych ubiegłego wieku. Wybuch II wojny światowej i powstanie Żelaznej Kurtyny spowodowało przerwanie ścigania i dopiero w latach 60-tych zaczęły się prace związane z powrotem motorsportu na te tereny. W latach 80-tych rozpoczęto negocjacje ze Związkiem Radzieckim w sprawie wyścigu, który miałby być rozgrywany na ulicach Moskwy. Jednak latem 1983 roku działacze Formuły 1 odwrócili się od Moskwy i swoje działania skierowali ku Węgrom i Budapesztowi, bo tamtejszy związek motorowy był bardzo chętny do umieszczenia na globalnej mapie F1 wyścigu na Węgrzech. Pierwotnie planowano wyścig na ulicach Budapesztu, ale ostatecznie podjęto decyzję o budowie toru wyścigowego kilkanaście kilometrów na północ od stolicy Węgier. Tor został zaprojektowany przez węgierskiego architekta Istvána Pappa w taki sposób, żeby prawie z każdego miejsca możliwe było obserwowanie tego co dzieje się na torze. Pierwszy wyścig odbył się w sierpniu 1986 roku i był pierwszym wyśćigiem w historii F1 rozgrywanym za Żelazną Kurtyną. Pierwsze Grand Prix było ogromnym sukcesem, w którym uczestniczyło około 200 000 widzów. Pomimo, że tor należy do wolniejszych i trudno się tu wyprzedza to i tak nie brakowało świetnych wyścigów. Przykładem może być ten z 1990 roku, w którym Thierry Boutsen pokonał Ayrtona Sennę o 0.3 s. Oczywiście nie można zapomnieć o wyścigu z 1997 roku, kiedy to Damon Hill w bolidzie Arrowsa sensacyjnie wyprzedził Ferrari Michaela Schumachera, ale jego wygraną zaprzepaściła awaria mechaniczna na ostatnim okrążeniu. Takich wyścigów na Hungaroringu było więcej i liczę, że i tym razem będzie podobnie.

Zanim przejedziemy całą pętlę zakręt po zakręcie chciałbym krótko scharakteryzować tor Hungaroring. Pomimo, że jest to jeden z najwolniejszych torów w kalendarzu, jest on bardzo wymagający dla kierowców. Spowodowane to jest przez fakt, że licząca 4381 metrów pętla toru zawiera 14 zakrętów, z której większość to średnio szybkie łuki przechodzące jeden w drugi. Ponadto, część z nich jest "ślepa" czyli szczyt (tzw. apex) zakrętu jest niewidoczny dla kierowców. Całość uzupełnia świetna, ale trudna do przejechania, szybka sekcja oraz kilka niekończących się zakrętów. Tak naprawdę kierowcy mają chwilę do wytchnienia tylko na prostej start-meta. Przez swoją charakterystykę tor wymaga od samochodu dużego docisku, a opony są poddawane dużym przeciążeniem bocznym. Bardzo istotna jest tu trakcja na wyjściu z wolnych zakrętów. Nie ukrywam, że układ tego toru jest jednym z moich ulubionych przez swoją niezwykłą płynność. Jak więc wygląda pętla toru Hungaroring?
Okrążenie rozpoczyna prosta start-meta, na której końcu znajduje się tak naprawdę jedyne miejsce do wyprzedzania (choć kierowcy i tak próbują w wielu innych - z różnym skutkiem). Pola startowe są najwyżej położonym miejscem na torze. Dohamowanie do T1 odbywa się więc lekko w dół co ma niebagatelny wpływ na przejazd optymalną linią. Jak wspomniałem to miejsce często jest głównym miesjcem akcji podczas wyścigu. Jest to prawy szeroki nawrót (choć to nie do końca prawda, bo linia przejazdu bardziej przpomina literę V niż U), który po zewnętrznej ma asflatowe pobocze, co dodatkowo zachęca kierowców do śmielszych ataków. Dalej mamy krótką prostą prowadzącą w dół do lewego długiego zakrętu (również w dół). To miejsce również jest areną walki o pozycję w sytuacji gdy manewr w T1 był nieskuteczny. Zakręt T2 zaraz przechodzi o szybki prawy T3 i krótką prostą. Z kolei wyjście z T3 jest najniższej położonym miejscem na torze. Na końcu prostej kończy się pierwszy sektor (S1). Drugi sektor rozpoczyna "ślepy" bardzo szybki lewy zakręt (T4). To miejsce, w którym można zyskać sporo czasu. Niestety kierowcy nie mają chwili wytchnienia, bo zaraz mamy długi, wolny prawy T5, a zaraz za nim bardzo krótką prostą prowadzącą do bardzo wolnej szykany prawy-lewy (T6-T7). Również i tu kierowcy próbują atakować, ale jest to bardzo trudne, bo poza trawiastym poboczem przed T6 mamy wysokie krawężniki na samej szykanie oraz na wewnętrznej T7. Za szykaną rozpoczyna się moja ulubiona sekcja czyli łuki T8-T11. To najszybsza sekcja na torze z bardzo płynnie przechodzącymi między sobą zakrętami lewy-prawy-lewy-prawy. Bardzo ważna jest linia przejazdu przez pierwszy z nich, bo to właśnie on determinuje przejazd przez pozostałe trzy łuki. Jestem bardzo ciekawy jak szybko będzie pokonywany ten fragment toru w tegorocznych samochodach z ogromnym dociskiem. Po wyjściu z T11 kończy się drugi sektor, a trzeci rozpoczyna krótki dojazd w dół do 90-stopniowego prawego zakrętu (T12). Okrążenie kończą dwa niekończące się nawroty. Przejazd przez nie jest bardzo ważny, bo po pierwsze odpowiedni przejazd przez T13 pomaga nieco odskoczyć gonionym kierowcom. Po drugie, T14 bezpośrednio prwadzi na prostą start-meta - czyli dobre wyjście determinuje prędkość maksymalną przed dohamowaniem do T1. Naprawdę superpłynny tor, w którym łatwo o błąd, ale bariery nie są tak blisko jak w Monako czy Montrealu. Przez ciągłe poprawianie samochodów z roku na rok tor tak naprawdę stał się szybszy.
To drugi z rzędu tor pasujący Lewisowi Hamiltonowi, który wygrywał tu najwięcej razy w historii Spośród dziesięciu startów na Hungaroringu wygrał pięciokrotnie. Z aktualnej stawki wygrywali tu również: Alonso, Raikkonen, Vettel i Ricciardo. Wszyscy jednak wygrywali tu tylko po jednym razie. W przypadku zdobytych pierwszych pól startowych ciągle na prowadzeniu znajduje się Michael Schumacher (7 PP). Lewis ma ich pięć, a Alonso i Vettel - po dwa. Ostatnim z tegorocznej stawki, który startował z pierwszego pola jest Kimi Raikkonen (w 2006 roku). Jednak Fin jest bardzo dobry w przedzieraniu się przez stawkę na Hungaroringu czego dowodzą 7-krotne wizyty na podium. Razem z Ayrtonem Senną i Michaelem Schumacherem stoi na czele tej klasyfikacji. Na podium podczas GP Węgier stawali też: Lewis Hamilton (6), Fernando Alonso (5), Sebastian Vettel (4), Daniel Ricciardo (3) oraz Romain Grosjean i Danil Kvyat (obaj po jednym razie).

Największymi sukcesami na Hungaroringu poszczycić może się stajnia McLarena (11 zwycięstw, 8 PP, 22 podia). Drugi jest Williams (7 wygranych, 6 PP, 18 podiów), a trzecie Ferrari (6 wygranych, 7 PP, 20 podiów). Dalej mamy Red Bulla i Mercedesa (po dwa zwycięstwa). Stajnia z Brackley ma jednak więcej PP (4 w stosunku do 2 dla Red Bulla). Stajnia z pod znaku czerwonego byka ma jednak więcej zdobytych miejsc na podium (9 w stosunku do 4 podiów Mercedesa). Renault ma tylko jedno zwycięstwo (w 2003 roku) oraz dwa PP i dwa miejsca na podium. Na podium raz udało się znaleźć bolidowi Saubera (Johnny Herbert w 1997 w bolidzie Sauber Petronas).

Sam przebieg weekendu może wyglądać różnie. Jak wiadomo, lipiec to okres wysokich temperatur, ale i gwałtownych burz, które często nawiedzają tę okolicę. Możliwe, że to pogoda dyktować będzie warunki. Jeśli jednak będzie sucho to tor przynajmniej w teorii powinien nieco bardziej sprzyjać Ferrari mającego krótszy rozstaw osi. Pomóc powinny też wysokie temperatury. Czy tak jednak będzie? Trudno powiedzieć, bo nie ukrywajmy - Ferrari znajduje się w lekkim dołku. Po dublecie w Monako w trzech kolejnych wyścigach ich tempo nie było tak mocne jak początkiem sezonu. Leiws Hamilton jest w gazie i na pewno liczy, że na przerwę wakacyjną pojedzie jako lider mistrzostw świata (co wg mnie jest dość prawdopodobne). A może to jednak Bottas utrze nosa Brytyjczykowi? Na pewno trzeba będzie zwrócić uwagę na Red Bulla, który zapowiedział wielkie poprawki na to Grand Prix. Od lat wiemy, że bolidy Red Bulla bardzo dobrze spisują się na torach o dużym docisku. Pozostaje pytanie o ich niezawodność.
Spodziewam się, że w środku stawki ponownie będzie bardzo ciasno. Jeśli problemy techniczne ominą McLarena to GP Węgier jest dla nich dużą szansą na dobry wynik, bo jak wiemy nadwozie bolidów stajni z Woking jest całkiem dobre. Czekam na potwierdzenie siły Renault, bo mam nadzieję, że występ na Silverstone nie był jednorazowym przypadkiem. Oczywiście spodziewam się również dobrego występu Force India i Toro Rosso. Jak pokaże się tym razem Danil Kvyat po ostatnich przygodach? I co z Haasem? Hungaroring nie jest torem mocno obciążającym hamulce co jest dobrą wiadomością przede wszystkim dla Grosjeana (chociaż podczas GP Wielkiej Brytanii jeździł na hamulcach firmy Carbon Industrie i nie zgłaszał większych problemów). Williams na pewno będzie chciał odrobić część strat do hinduskiej stajni. Pamiętajmy jednak, że wolniejsze toy nie są obiektami najbardziej pasującymi charakterystyce nadwozia brytyjskiej legendy F1. Sauber natomiast postanowił przywieźć w zasadzie cały nowy samochód do Budapesztu. Jak w ostatnim wywiadzie mówił Pascal Wehrlein - większość aerodynamiki w bolidzie zostanie wymieniona. Czy to wystarczy żeby powalczyć na zapleczu pierwszej dziesiątki? Pozostaje nam tylko czekać.

Piątek: FP1 - godz. 10.00, FP2 - godz. 14:00
Sobota: FP3 - godz. 11:00, Kwalifikacje - godz. 14:00
Niedziela: Wyścig - godz. 14:00

PS. Dla nas, Polaków, równie istotne będą oficjalne 2-dniowe testy, które odbędą się w pierwszych dwóch dniach sierpnia również na Hungaroringu. Istotne, bo oficjalnie możemy powiedzieć, że za kierownicą bolidu Renault zobaczymy cb Roberta Kubicę. Stacja końcowa - Formuła 1 jest już bardzo blisko. Jeśli ten występ będzie udany będziemy mogli spać spokojnie myśląc nie o tym czy, ale kiedy Robert wróci do ścigania. I tym akcentem chciałbym zakończyć!