Za nami naprawdę niezwykle ekscytujący wyścig. O ile w środku stawki nie działo się bardzo dużo to już walka o zwycięstwo była fenomenalna. O wszystkich ciekawych i istotnych rzeczach dotyczących niedzielnym wyścigu o GP Hiszpanii dowiecie się z poniższego wpisu. Zacznijmy jednak od oficjalnych wyników rywalizacji.
Lewis Hamilton (P1) & Sebastian Vettel (P2) - Po raz kolejny nie mogę rozdzielić występów tych kierowców, ponieważ ich wyścigi były związane ze sobą od pierwszego do ostatniego okrążenia (nie pierwszy raz z resztą). Zacznijmy jednak od początku. Po świetnym starcie Vettel objął prowadzenie i na pierwszym stincie odjeżdżał Lewisowi. Pierwszy pit stop nadszedł dość wcześnie bo na 15 okrążeniu. DETAL 1: Ferrari chciało uniemożliwić podcięcie Mercedesowi. Lewis natomiast został dłużej i wydawało się, że jego miękka mieszanka jest jeszcze w całkiem niezłym stanie. Vettel założył kolejny komplet softów i od razu zaczął pobijać rekordy poszczególnych sektorów. Ferrari jako pierwsze odkryło karty i pewnym było, że Niemiec będzie musiał jeszcze raz przynajmniej pojawić się u swoich mechaników. DETAL 2: Lewisowi zmieniającemu opony na 21 okrążeniu założono mieszankę pośrednią, co zwiększało opcje strategiczne na trzecią (ostatnią) fazę wyścigu. Vettel na zdecydowanie szybszej mieszance mógł uciekać Brytyjczykowi, ale... no własnie, ale dogonił (będącego jeszcze przed swoim pitstopem) Bottasa na mocno zużytych miękkich gumach. Ten przez kilka okrążeń wstrzymywał Vettela na granicy regulaminu. Dzięki Finowi Lewis zamiast tracić odrabiał straty do kierowcy Ferrari. Kiedy wreszcie Seb wyprzedził Fina, a zrobił to naprawdę po mistrzowsku (patrz wideo niżej), odzyskał świetne tempo i ponownie odjeżdżał Lewisowi. Brytyjczyk jednak nie tracił cennego czasu, bo u Fina odezwała się natura kierowcy nr 2 (od razu puścił Lewisa).
Kilka okrążeń później stała się rzecz, która miała kluczowy wpływ na końcówkę rywalizacji. Zupełnie idiotyczne zachowanie Vandoorne'a, który uderzył w bolid wyprzedzającego go Massy (Belg chyba go nie zauważył) w T1. Brazylijczyk szczęśliwie nie uszkodził bolidu i pojechał dalej, ale dla Belga był to konieć zmagań (uszkodzone zawieszenie). To wydarzenie spowodowało zmianę statusu na torze na wirtualny samochód bezpieczeństwa (VSC). W jego trakcie samochody w teorii nie zmieniają różnic czasowych między sobą (zwalniają jedynie do określonych czasów w poszczególnych sektorach). Różnica między Sebem a Lewisem wynosiła wtedy około 8 sekund. DETAL 3: Na 36 okrążeniu Lewis ponownie zjeżdża do boksu na zmianę opon (pośrednie na miękkie) korzystając z końcowej fazy obecności VSC. Seb po swoje opony (miękkie na pośrednie) zjechał już po VSC. To spowodowało, że Lewis w wyniku pitstopu nadrobił około 7-8 sekund. To co obserwowaliśmy potem to było czyste, intensywne i jak to powiedział Lewis, surowe ściganie. Sebastian wyjeżdżając z boksów wyjechał w zasadzie na równi z goniącym go (już na zdecydowanie szybszych oponach) Hamiltonem. W T1 było bardzo blisko kolizji, ale chłopaki na limicie ścigali się nie pierwszy raz. 


Z racji różnicy w oponach Niemiec nie był w stanie uciec Brytyjczykowi. Jak powiedział w powyścigowym wywiadzie: "Dopóki miałem dublowanych kierowców przed sobą na prostej startowej mogłem korzystać z tunelu aerodynamicznego. Niestety w momencie gdy ich zabrakło Lewis bez problemu mnie wyprzedził." W zasadzie tuż po tym manewrze było już po wszystkim. Ferrari miało jeszcze 2 opcje: 1) trzymać się jakoś Lewisa i liczyć, że pod koniec opony odmówią mu posłuszeństwa co pozwoliłoby mu go zaatakować; 2) zjechać po kolejny zestaw miękkich opon i ze stratą około 25 sekund gonić Lewisa. Wybrali tę pierwszą opcję bo do końca zostawało wtedy około 14 okrążeń. Seb musiałby jechać tempem o 2 s./okr. szybciej od Lewisa, a na końcu jeszcze go wyprzedzić. Wg mnie mogliby spróbować, bo byli całkowicie bezpieczni o czym mówi sama przewaga na końcu wyścigu. Tylko pierwsza trójka kończyła wyścig będąc na tym samym okrążeniu. Szok! Nie pamiętam kiedy coś takiego miało miejsce ostatnio. Chyba w Monako w 2007 kiedy to Alonso zwyciężył przed Hamiltonem i Massą. Podsumowując samą walkę. Mamy miodny sezon jeśli chodzi o czołówkę. Kawał naprawdę solidnego ścigania na torze, na którym zwykle wieje nudą (choć dla mnie nigdy tak nie jest). Fenomenalna postawa dwóch pretendentów do tytułu. Lewis po wyścigu powiedział, że użył absolutnie wszystkiego w tym wyścigu, a w drodze na podium momentami nie mógł złapać tchu. Tak właśnie ma wyglądać ściganie. Na maksa, na limicie! Wszystko wskazuje na to, że tak będzie cały sezon na co zacieram ręce. I tak jak w tytule, to detale zdecydowały (pierwsza zmiana opon u Lewisa na pośrednie, blokujący Bottas oraz iście mistrzowska zagrywka z drugim, dość wczesnym pitstopem u Lewisa podczas VSC) o zwycięstwie Hamiltona, ale wydawać się mogło, że to jednak Ferrari było odrobinę szybsze. Cóż... może Monako, które powinno pasować im idealnie przyniesie trzecie zwycięstwo w tym sezonie. Na koniec mała statystyka. Dla Lewisa to trzecia wygrana tu w Barcelonie i 12 hattrick (PP, zwycięstwo i najszybsze okrążenie w wyścigu) w karierze. Do najlepszego Schumachera brakuje mu jeszcze dziesięciu. Jest to do zrobienia, biorąc pod uwagę, że jeszcze trochę się pościga.

Daniel Ricciardo (P3) - Bardzo szczęśliwy wyścig dla Australijczyka, który raczej nie liczył na wizytę na podium (drugie w karierze na tym torze). Zastosował taką samą strategię jak Lewis (miękkie-pośrednie-miękkie). Oczywiście trzecia lokata zdobyta dzięki kolizjom rywali (strata prawie całego okrążenia do czołowej dwójki,a możliwe, że było całe gdyby nie VSC). Tak czy inaczej świetnie się dla niego wszystko ułożyło a sam jechał raczej bezbłędny choć całkowicie samotny wyścig.

Sergio Perez (P4) & Esteban Ocon (P5) - Fantastyczne popołudnie dla kierowców Force India i kolejny podójnie punktowany finisz. Można by powiedzieć kolejny normalny dzień w biurze. Pozostali jedyną stajnią podwójnie punktującą w tym sezonie (przerwana passa Mercedesa i Ferrari za sprawą DNF obu Finów). Dla Pereza to już 15. z rzędu wyścig w punktach. Pięknie. Po raz kolejny powtarzam, że ten zespół w 100% wykorzystuje bezwzględnie błędy, awarie i kolizję innych kierowców. Poza tym dysponowali całkiem niezłym tempem, ale do Ricciardo stracili kilkanaście sekund z tego co pamiętam. Dla Ocona to najlepszy wynik w karierze. Hinduska stajnia na dobre umacnia 4. miejsce w tabeli konstruktorów.

Nico Hulkenberg (P6) - Kierownictwo Renault może być z niego zadowolone. Szósta lokata to absolutnie mistrzostwo po nieudanych kwalifikacjach. Oczywiście podobnie jak w Force India wysokie miejsce zawdzięcza nieudanym wyścigom 3 kierowców w szybszych maszynach. Wynik to wynik i on trafia do historii. Świetna postawa Nico!

Carlos Sainz Jr (P7) - Kolejny świetny wyścig Carlosa. Pokazał dobre tempo i jechał bezbłędnie. W końcówce miał problem z wyprzedzeniem Wehrleina w Sauberze, ale może nie chciał tego robić Z uwagi na karę jaką dostał Niemiec (5 sekund za wjazd do boksów po nieprawidłowej stronie słupka) wystarczyło się go trzymać. Zawsze to mniejsze ryzyko, a Hulk był daleko z przodu. Tak czy inaczej po starcie z 12. pola 7. miejsce jest bardzo dobre.

Pascal Wehrelin (P8) - Absolutne święto w Sauberze. Jeszcze w sobotę pisałem, że mogą zapomnieć o punktach. Ech.. jaka ta F1 jest nieprzewidywalna. Za to kocham ten sport! Szczęśliwy splot wypadków, dobra strategia (z kluczową zmianą opon podczas VSC) i świetna jazda Niemca (no może poza głupim błędem czego skutkiem wyżej opisana kara) dały 8. miejsce czyli 6 oczek do klasyfikacji konstruktorów. Są to pierwsze punkty tej stajni w tym sezonie. Monisha może być z niego dumna.

Danil Kvyat (P9) - Rewelacyjnie się ułożył wyścig dla Rosjanina startującego przecież z P19 (po karze dla Vandoorne'a za wymianę jednostki napędowej). Tempo niezłe było, strategia również i P9 (dwa oczka) wpadają na konto. Bardzo dobry podwójnie punktowany wyścig dla Toro Rosso. A ja już po czasówce go skreśliłem. Tak czy inaczej świetnie Toro Rosso świetnie :) w Monako chciałbym powtórkę :)

Romain Grosjean (P10) - Oj ciężko idzie ciułanie punktów przez kierowców Haasa. Grosjean dzięki przebitej oponie Magnussena zdobywa jeden punkt. Bolid spisywał się odrobinę lepiej niż w trakcie kwalifikacji co pozwoliło trochę powalczyć Francuzowi. Po raz kolejny widać, że Haas jest trochę z tyłu środka stawki.
Marcus Ericsson (P11) - Do punktów trochę zabrakło ale ogólnie 11. pozycja jest i tak dobra. Miał trochę pecha, bo zmienił opony zaraz przed pojawieniem się VSC. Oczywiście, gdyby nie problemy innych kierowców byłby zdecydowanie niżej, ale koniec końców własnie wtedy trzeba to wykorzystywać. Pascalowi się udało, jemu nie.

Fernando Alonso (P12) - Po fenomenalnych kwalifikacjach nieudany start i brak tempa, ale za to pierwszy finisz. Początek to spadek o kilka pozycji w wyniku reakcji łańcuchowej wywołanej przez Bottasa (przy Bottasie opiszę szczegółowo o co chodziło). Lepsze tempo przyszło dopier pod koniec zawodów kiedy na walkę o punkty było już za poźno. Udało się jedynie przeskoczyć przed duet Williamsa co też jest budujące. Fernando już myślami a w zasadzie kiedy to publikuję już w samochodzie Indy 500 podczas oficjalnych treningów na Indianapolis. Trzymam kciuki za dobry występ.

Felipe Massa (P13) - Miały być punktu, ale się nie udało. Nieudany wyścig dla niego przez kłopoty na starcie (kapeć po kolizji z Alonso). Niestety start nie potoczył się po myśli Brazylijczyka. Przez kolizję BOT, VER i RAI. Pojechał w T2 nieco zachowawczo i doszło do kontaktu z Alonso przez co Hiszpan stracił kilka pozycji, a sam Massa przebił oponę. Już wtedy miał w zasadzie po wyścigu. Potem tylko walka i mozolna wspinaczka w górę stawki, ale niewiele z tego wyszło. A Force India ucieka ucieka...a na dodatek Monako im raczej sprzyjać nie będzie (w oostatnich latach bolidy Williamsa były konstruowane w taki sposób, że na torach ulicznych miały bardzo duże problemy).

Kevin Magnussen (P14) - Prawie do końca można byłoby powiedzieć, że dobry wyścig Duńczyka. Już miał te punkty w garści, ale przebita opona (kolizja na ostanich okrążeniach z Danilem Kvyatem) i koniec marzeń o punktach w tym wyścigu. Cały wyścig jechał całkiem nieźle.Byłyby punkty (dokładniej dwa) gdyby nie kapeć złapany na ostatnich okrążeniach w wyniku walki z Kvyatem.

Jolyon Palmer (P15) - Szczerze mówiąc brak mi słów na opisanie jego występu. Kolejny nieudany wyścig (ile jeszcze można). Kompletnie nie mógł wydobyć tempa z bolidu, choć ponoć pod koniec było już lepiej. Tak czy inaczej porównując jego do Hulka (startowali kilka pozycji od siebie) różnica jest kolosalna. Jak zwykle winą był nieustawiony bolid i brak balansu blablabla... Ciekawe co mu będzie przeszkadzać w Monako?
Lance Stroll (P16) - Kolejny słabiutki występ Kanadyjczyka, który kompletnie nie może się odnaleźć w F1. Miał problemy szczególnie z pośrednią mieszanką, ale Massa, który miał kompletnie zepsuty wyścig od początku dojechał na 13. pozycji. Przynajmniej nie był uwikłany w żadną kolizję. Obawiam się o jego występ w Monako, bo jak to Felipe w ostatnim wywiadzie powiedział "Tam ściany zbliżają się bardzo szybko... Strolla czeka tam najtrudniejsze zadanie". Coraz bardziej mgliście wygląda perspektywa walki o P4 na koniec sezonu dla Williamsa. Nie gra mi ten duet i tyle.

Valtteri Bottas (DNF) - Miała być walka o podium, a może nawet o końcowy tryumf a skończyło się na DNF. Już po starcie na szczycie pierwszego zakrętu znalazło się trzech kierowców. Od wewnętrznej Bottas, po jego lewej Raikkonen, a po lewej Kimiego Verstappen. Oczywiście w takim przypadku zawsze będzie ciasno w zakręcie. Tym razem było za ciasno. Bottas będący nieco z tyłu (zbyt wcześnie zahamował - może bał się, że przeskoczy Lewisa :D) zahaczył o tylne prawe koło Raikkonena, a ten nie był w stanie opanować bolidu i uderzył w bolid Maxa. W wyniku tego zamieszania inni kierowcy jechali inną linią jazdy przez co chyba nieco wystraszony Massa delikatnie zderzył się z bolidem Alonso. Hiszpan wyjechał poza tor tracąc kilka pozycji, a Massa przebił oponę. Kimi uszkodził zawieszenie, Max również z powodu uszkodzeń musiał zatrzymać samochód już na pierwszym okrążeniu. Bottas jednak odegrał w tym wyścigu kluczową rolę o czym pisałem już w trakcie analizy występów Lewisa i Seba. Niestety i on nie dotarł do mety na skutek awarii silnika (tego, który został mu wymieniony przed i w trakcie trzeciej sesji treningowej). Trzeba dodać mocno zużytego silnika (ponoć liczyli się z tym w Mercedesie). Wyścig do zapomnienia dla Fina, który zapowiada walkę w Monako. Jakoś nie wydaje mi się...

Stoffel Vandoorne (DNF) - Głupio zakończony wyścig przez Belga na skutek kolizji z Massą w T1. W wyniku kolizji uszkodził zawieszenie i musiał się wycofać. To spowodopowało pojawienie się VSC co miało niebagatelny wpływ na dalszy przebieg i wyniki wyścigu. Jedyny pozytyw to pierwsze wyprzedzenie w tym sezonie (na Palmerze). Brawo McLaren, Brawo! Aaa. byłbym zapomniał kara 3 miejsc do tyłu na starcie do GP Monako i 2 punkty karne dla Belga ;) Tak jakby to coś zmieniało.

Max Verstappen (DNF) - Dla Maxa to smutne popołudnie. Jeszcze rok temu świętował tu pierwszy (jak narazie jedyny) tryumf w karierze, a tym roku zakończył już na pierwszym okrążeniu. Oczywiście nie było w tym jego winy, ale to nic nie zmienia. Pozytywem był start, w wyniku którego były prawdopodobnie na 3./4. miejscu po pierwszych dwóch zakrętach. Ricciardo jednak pokazał, że Ferrari i Merc są daleko z przodu jeśli chodzi o tempo wyścigowe (przynajmniej na tym torze).

Kimi Raikkonen (DNF) - Bardzo mi przykro, że kolejny raz musiałem oglądać nieudany wyścig Kimiego. Kimiego, który wycofał się zanim wyścig na dobre się zaczął (patrz kolizja z Bottasem i Verstappenem). Właśnie jego bardzo Sebastianowi brakowało w tym wyścigu. To on, w razie czego miał pomagać w walce z Mercedesem, a tak to Seb został skazany na samotną walkę z Hamiltonem i Bottasem. Bardzo szkoda, bo podium było bardzo prawdopodobne. Kto wie... może nawet dublet był w zasięgu. Smutne jest też to że po pięciu wyścigach Raikkonen już ma ponad dwa razy mniej punktów od liderującego w tabeli Vettela. Znów zaczną się hejty na niego :( Chociaż tyle, że pocieszył małego chłopca (zaprosił go do garażu Ferrari, zrobił sobie z nim zdjęcie, a nawet dał czapeczke młodemu Tifosi :)), który płakał jak bóbr kiedy Kimi odpadł z wyścigu. Szkoda, że to jedyny pozytyw z tego wyścigu dla Fina.

Podsumowując, mamy chyba najlepszy sezon F1 od lat. Wielka F1 z wielkim ściganiem powróciła na dobre. Mamy naprawdę fenomenalną walkę rewelacyjnych kierowców (w końcu siedem mistrzowskich tytułów mają panowie). Środek stawki zaskakuje w zasadzie co wyścig z różowiutkim Force India na czele. Zmiana regulaminu była strzałem w dziesiątkę. Nawet sędziowanie w ten weekend było bez zastrzeżeń pozwalając wreszcie na kawał solidnego ścigania koło w koło na limicie. Wyścig, który tradycyjnie nudny stał się chyba najlepszym w tym sezonie. Formuła 1 ponownie na szczycie! Dziękuję!


"Oh.. I fucked up chicane... I fucked up the chicane... Sorry guys... I had it, I had it. The last chicane I lost. I missed the apex in fourteen all weekend. Sorry guys" - Sebastian Vettel