Za nami 50. GP Kanady. W niedzielę oglądaliśmy wyścig dość wyjątkowy, bo tak naprawdę nie obserwowaliśmy żadnej walki o zwycięstwo przez wydarzenia, które obserwowaliśmy na pierwszym okrążeniu. Za to mieliśmy masę akcji za plecami kierowców Mercedesa. Dzięki temu wyścig ciągle był niesamowicie atrakcyjny. Byliśmy świadkami naprawdę fenomenalnej jazdy jak i głupich wybryków czy niezrozumiałych decyzji sędziowskich. Na pewno każdy kibic znalazł coś dla siebie. Jednak jak przebiegał wyścig z punktu widzenia poszczególnych kierowców? Tego dowiecie się z poniższej lektury. Zatem zapraszam na krótki opis występów każdego z kierowców. Na początek jednak tabela wyników.
Lewis Hamilton (P1) - Piękne aczkolwiek bezproblemowe zwycięstwo Lewisa. To był łatwy wyścig dla Hamiltona z prostego powodu. Już na starcie Vettel, stracił dwie pozycje i uszkodził przednie skrzydło. To wymusiło jego szybki pitstop i spadek na koniec stawki. Jakby tego było mało jadący na P2 Max Verstappen musiał się wycofać z rywalizacji dając drugie miejsce Bottasowi. W ten sposób Mercedes kompletnie nie zagrożony pojechał do mety. W drugiej części wyścigu chyba hobbystycznie Lewis ustanowił najszybsze okrążenie w wyścigu (jeden z wymogów do Wielkiego Szlema). Poza tym nuda na czele (pierwszy raz w sezonie nie było walki o P1 do końca wyścigu, a w zasadzie w ogóle). Brytyjczyk, oprócz sobotniego wyrównania rekordu PP Ayrtona Senny, zrównał się także z nim w ilości zdobytych Wielkich Szlemów (4). Tyle samo mają Nigel Mansell, Sebastian Vettel oraz Sir Jackie Stewart. Więcej od wspomnianych kierowców mają Jim Clark (8), Alberto Ascari oraz Michael Schumacher (obaj po 5). Najwięcej wielkich szlemów w jednym sezonie  (3) zdobyli Ascari (1952), Clark (1963, 1965), Mansell (1992). To 6. wygrana dla Lewisa w Kanadzie (56. w karierze). Dzięki temu dołącza do Senny i Schumachera jako jedynych kierowców, którzy wygrali co najmniej 6 razy na jednym torze. Senna dokonał tego w Monako (6 wygranych), a Schumacher w Spa (6), Barcelonie (6), na Suzuce (6). Ponadto Niemiec dominował również na Imoli, Montrealu (po 7 zwycięstw) i na Magny Cours (8). Hamilton powtórzył wyczyn sprzed 10 lat kiedy to po raz pierwszy w karierze stanął na PP i wygrał wyścig.

Valtteri Bottas (P2) - Kolejne podium Fina. Pojechał bardzo dobry wyścig i po agresywnym starcie przeskoczył Seba. Potem przejął P2 po Verstappenie. Po swoim pitstopie stracił trochę czasu jadąc za bolidami Force India. Do 19-sto sekundowej straty do Lewisa mogła się przyczynić także odmienna strategia. Fin ultrasofty zmienił na softy, natomiast Brytyjczyk na supersofty. Oczywiście i tak nie powalczyłby z megadysponowanym Hamiltonem. Dublet Mercedesa i powrót do czoło tabeli konstruktorów. Na koniec tylko dodam, że dla Bottasa to trzecie podium z rzędu w Montrealu.
Daniel Ricciardo (P3) - Fenomenalny wyścig Daniela. Przez cały wyścig bronił się przed kierowcami Force India. Skorzystał na pechu rywali (Vettela i Verstappena). Nie popełniał błędu przez cały wyścig, a na starcie wyprzedził Raikkonena. Tym samym Australijczyk zalicza trzecie podium z rzędu, a tam ponownie pije szampana z buta i to nie z byle kim tylko z Patrickiem Stewartem.

Sebastian Vettel (P4) - Niby świetny występ Niemca, ale to nie P4 było celem z zwycięstwo. Przegrał ten wyścig już na pierwszym zakręcie zaraz po starcie (nie ze swojej winy, ale też nie z winy Maxa). Ruszył nienajlepiej, co pozwoliło Bottasowi wskoczyć na wewnętrzną. Verstappen po atomowym starcie znalazł się na zewnętrznej, a Vettel mający przed sobą Lewisa nie był w stanie nic zrobić. Max zaatakował i delikatnie zawadził kołem o przednie skrzydło Seba. Niemiec był trochę zły, że zespół nie zauważył tego od razu, bo już na tym samym okrążeniu pojawił się SC. Dzięki jego obecności 4-krotny mistrz świata mógł zjechać po nowe skrzydło i opony tracąc zdecydowanie mniej czasu. Ja jednak jestem prawie pewny, że uszkodzenia przedniego skrzydła nie były zbyt duże na początku (elementy zostały lekko naderwane w wyniku kontaktu z Holendrem). Według mnie największe uszkodzenia pojawiły się w momencie restartu na trzecim kółku. Dopiero wtedy Vettelowi odpadły uszkodzone wcześniej elementy przedniego skrzydła. Dlatego nie było widać większych zmian w zachowaniu bolidu (Vettel jadąc za samochodem bezpieczeństwa nie mógł w 100% ocenić uszkodzeń). Do boksów zjechał na piątym kółku po czym rozpoczął walkę o punkty z ostatniego miejsca. I była to całkiem udana walka. Niemiec jechał jak szalony raz po raz wyprzedzając kolejnych kierowców (lub zyskując kolejne lokaty w wyniku pitstopów innych). W końcu znalazł się za Raikkonenem (jadącego na P6), którego wezwano na drugą zmianę opon. Sebowi do podium brakowało tylko 3 pozycji (OCO, PER, RIC). W Ferrari podjęto decyzję o drugiej zmianie opon i ostatnim szybkim stincie lekkim bolidem. Tym razem zdało to egzamin (choć połowicznie). Seb natychmiast odrabiał straty i ponownie znalazł się za bolidami Force India. Cudownym manewrem przeskoczył fantastycznie dysponowanego Ocona. Zaraz potem uporał się z Perezem. Niestety zabrakło 1-2 okrążeń żeby dopaść Daniela. I tak własnie pierwszy raz w tym sezonie zabrakło Niemca na podium (póki co 3 zwycięstwa i 3 drugie miejsca). Wciąż jednak punktuje w każdym wyścigu tego sezonu. Ponadto po raz piąty (na siedem startów) zdobył nagrodę Kierowcy Dnia. Można powiedzieć zminimalizował straty.
Sergio Perez (P5) & Esteban Ocon (P6) - Bardzo dobry wynik hinduskiej stajni. Najgrosze jest to, że warunki pozwalały na zdecydowanie więcej (P4 albo i podium Ocona). Perez już na pierwszym kółku wyprzedził mającego problemy Raikkonena. Ocon znalzł się przed Finem po jego drugim pitstopie. Wtedy mający świeższe opony Francuz znalazł się za plecami Meksykanina. Obydwaj mieli świetne tempo i czyhali na błąd jadącego na P3 Ricciardo. Niestety, dla kierowców w różowych bolidach ten nie popełniał błędów. Po pewnym czasie Ocon poprosił zespół o zamianę pozycji, żeby mógł spróbować wyprzedzić Daniela. Perez miał zupełnie inne zdanie i chciał się normalnie ścigać. Mimo zapewnień zespołu, że w razie nieskuteczności Ocona zamienią się pozycjami ponownie, Perez nie chciał się zamienić. Argumentował, że okazja pojawi się podczas dublowania albo ewentualnie Australijczyk popełni błąd. Przez to, że obaj używali DRS, Ocon nie był w stanie wyprzedzić Pereza. Dzięki temu Vettel szybko ich dogonił i po dobrej walce pięknie wyprzedził (Ocona w T1, a Pereza w T13). I tak to kierowcy Force India zamiast P3 i P5 albo P4 i P5 mają P5i P6. Jest 18 punktów, a mogło być nawet 25. Tak czy inaczej Force India po pięciu podwójnie punktowanych wyścigach z rzędu (przerwana seria w GP Monako) wracają do punktowanej dziesiątki. 

Kimi Raikkonen (P7) - Kolejny słaby wynik Fina powoli potwierdzający, że najlepsze wyścigi ma już za sobą (poza wyjątkowymi pojedynczymi momentami). Na starcie stracił pozycję na rzecz Ricciardo, a na wyjściu z T7 wyjechał szeroko na trawę dzięki czemu przeskoczył go także Perez. Po zmianie opon jechał dość szybko, ale nie potrafił uporać się z Perezem. Jechał na tej samej strategii co Vettel i po drugiej turze pitstopów również zbliżył się do Ocona i Pereza, którzy jechali na jeden pitstop. Jednak Vettel był szybszy i Kimi dał się mu wyprzedzić. Potem przyszły problemy z tylnymi hamulcami przez co ostatecznie stracił 18 sekund do szóstego Ocona. Słaby i nieco pechowy wyścig Raikkonena. Praktycznie odwrotne pozycje kierowców Ferrari i Merca z Monako (tam BOT P4, a HAM P7). I znów zrobiło się bardzo ciasno w obu klasyfikacjach. 

Nico Hulkenberg (P8) - Nie wiem co Renault zrobiliby bez Hulka. Wszystkie dotychczasowe punkty (a jest ich 18) padły łupem Nico. Po raz kolejny przejechał kawał solidnego wyścigu. Oczywiście skorzystał na pechu innych, ale wynik jest najważniejszy. Dobra robota Nico, szczególnie, że były obawy o formę w Montrealu. Trzeba jeszcze dodać, że po raz czwarty w pięciu ostatnich wyścigach Nico kończy wyścig na punktowanym miejscu.

Lance Stroll (P9) - Wreszcie wszystko ułożyło się po myśli młodego kierowcy. Mogę powiedzieć, że pojechał dobry wyścig, z którego może być zadowolony. Oczywiście podobnie jak Hulk skorzystał na pechu Maxa i kolegi z zespołu Felipe Massy, ale trzeba przypomnieć, że startował z P17. Popisał się kilkoma dobrymi manewrami wyprzedzania (o nie było łatwiej mając bardzo szybki bolid na prostej). To pierwsze punkty w karierze dla debiutanta z Williamsa. Jest trzecim (pierwsi dwaj to Gilles i Jacques Villeneuve) Kanadyjczykiem w historii F1, który zdobył punkty w klasyfikacji mistrzostw świata. Ponadto, Kanada musiała czekać na te punkty prawie 11 lat (ostatnie Jacques Villeneuve w GP Wielkie Brytanii w 2006 roku). Stroll jest także drugim najmłodszym zdobywcą punktów w wyścigu F1 (18 lat, 7 miesięcy i 13 dni).
Romain Grosjean (P10) - Trudny wyścig Francuza. Już od początku miał pod górkę, bo miał swój udział w wypadku spowodowanym przez Sainza. To własnie o bolid Romaina zaczepił Hiszpan przed zakrętem trzecim na pierwszym okrążeniu. Z uszkodzonym przednim skrzydłem GRO pojawił się w boksach i przez 69 okrążeń jechał na supermiękkim ogumieniu. Pod koniec brakowało mu nieco szybkości, ale szczęście mu sprzyjało i wskoczył do punktowanej dziesiątki po awarii w silniku Alonso na przedostatnim okrążeniu. To trzeci punktowany finisz z rzędu Francuza.

Jolyon Palmer (P11) - Kolejny wyścig i kolejny raz poza punktami. Jak to Jolyon powiedział: "Byłoby łatwiej gdybym startował z wyższego pola". Żadna nowość, ale o formę w qualach zadbać musi sam, bo Nico pokazuje, że się da. W wyścigu przez ponad 50 kółek (chyba od 17 okrążenia) utknął za Grosjeanem nie mogąc się do niego zbliżyć na tyle, żeby zaatakować. Powoli zbierają się ciemne chmury nad Palmerem. Czy stres mu pomoże czy zaszkodzi zobaczymy niebawem, choć on sam przekonywał, że w F1 stres jest nieodłącznym elementem. Patrząc pod kątem statystyki to Brytyjczyk kończy wyścig na P11 drugi raz z rzędu. W pozostałych wyścigach było tylko gorzej. W teorii więc jest progres.

Kevin Magnussen (P12) - Jego szanse na punkty przepadły w momencie kiedy podczas SC wyprzedził Stoffela Vandoorne'a. Ponoć był świadomy, że mógł pojechać nieprzepisowo od razu przepuścił Belga, ale karę i tak dostał. Mówił, że niesprawiedliwie, ale zasady to zasady. Ogółem słaby wyścig Duńczyka. To chyba nie jest jego sezon.

Marcus Ericsson (P13) - Całkiem niezły wynik Szweda. Poza pokonaniem Wehrleina uporał się także z Stoffelem Vandoornem w McLarenie. Wykorzystał chyba wszystko co miał do dyspozycji. Tylko tyle i aż tyle.

Stoffel Vandoorne (P14) - Słaby wyścig Belga. W sobotę pokonany przez Fernando, który wystartował 4 pola wyżej. W wyścigu gdyby nie awaria jednostki napędowej Hiszpana też były sklasyfikowany niżej. Tak czy inaczej ciężko jeździć w cieniu Fernando.

Pascal Wehrlein (P15) - Po starcie z pitlane i z nowym tylnym skrzydłem miał problemy z utrzymaniem dobrego tempa. Jedno okrążenie straty do kolegi z zespołu a dwa do lidera to chyba nie najlepszy wynik.

Fernando Alonso (P16) - Powtórka z rozrywki dla Fernando. Jechał po dziesiąte miejsce i jeden punkcik - pierwszy w tym sezonie dla McLarena. Niestety zabrakło jakiś 6 km, bo awarii uległa jednostka napędowa na przedostatnim okrążeniu. Jednak Hiszpan już chyba jest do tego przyzwyczajony, bo kiedy opuścił kokpit to poszedł do kibiców i chciał rzucić im swoje rękawice wyścigowe. Jak już tam wszedł tak już został :) Brawo Alo! PR na pierwszym miejscu! +2 do własnej marki. W Kanadzie poza 1 wygraną nie miał szczęścia, bo zaliczył tutaj już 6 DNFów. Tym razem się udało zostać sklasyfikowanym.
Danil Kvyat (DNF) - Po raz kolejny problemy techniczne nie chcą opuścić Rosjanina. Już na początku nie mógł wystartować, ale w trakcie okrążenia formującego udało się ruszyć za stawką. Zasady są jednak proste - nie można wrócić na swoje miejsce, tylko powinno się ruszać z pit lane. W wyniku opieszałości sędziów został ukarany przejazdem przez aleję serwisową. Najciekawsze jesto to, że sędziowie zorientowali się, że odpowiednią karą powinno być kara 10 s. stop-and-go. Dlatego też przy zjeździe do boksów na zmianę opon Danil musiał odbyć kolejną karę. Sędziowie to tylko ludzie, ale wciąż... jak to się stało nie mam pojęcia. Na 54. kółku zgłosił, że przy wyjściu z T3 odczuwa wibracje. Od razu zjechał do boksów na wymianę opon, ale pitstop bardzo się przedłużył (problem z prawym tylnym kołem). W trakcie problemów przyniesiono Kvyatowi inny komplet opon. Kompletne zamieszanie. Tak czy inaczej skończyło się ostateczne na wyłączeniu silnika i wycofaniu z wyścigu. Kompletnie nieudany weekend Danila. Dodając do tego wypadek Sainza na pierwszym okrążeniu mamy pierwszy wyścig w tym sezonie bez przynajmniej jednego kierowcy Toro Rosso w punkatch (jednocześnie to pierwszy podwójny DNF w tym sezonie dla stajni z Faaenzy).

Max Verstappen (DNF) - Fantastyczny stary Maxa pozwolił mu wskoczyć na P2, choć w T1 uszkodził przednie skrzydło Vettelowi co zupełnie wpłynęło (odważyłbym się powiedzieć, odmieniło) na losy wyścigu. Po wznowieniu wyścigu po wypadku Sainza i Massy oszczędzał samochód, bo Lewis był poza zasięgiem. Na 11. okrążeniu w wyniku awarii baterii musiał wycofać się z rywalizacji. Szkoda, bo przez cały weekend był szybszy od RIC. Dodając atomowy start mamy szansę na podium (niewielką ale zawsze). To już trzeci nieukończony wyścig Verstappena w tym sezonie.

Felipe Massa (DNF) - Niestety, dla "najlepszego z reszty" w sobotnich kwalifikacjach wyścig zakończył się jeszcze zanim na dobre się zaczął, bo już na trzecim zakręcie pierwszego okrążenia. Wtedy to rozpędzony (aczkolwiek nie mający już kontroli nad swoim samochodem) Carlos Sainz uderzył w bolid Brazylijczyka wyrzucając go z toru. Uszkodzenia były na tyle duże, że o dalszej jeździe nie mogło być mowy. I tak z walki o naprawdę dobre punkty pozostała wiara w Strolla, który tym razem nie zawiódł (o dziwo!). Z pozytywów to tempo Williamsa było całkiem niezłe co pokazał Kanadyjczyk.

Carlos Sainz (DNF) - Nie mogliśmy się go nachwalić w Monako, a w Kanadzie niestety wykonał głupi (choć nieświadomy) manewr. Po starcie, między zakrętami drugim i trzecim nieświadomy tego, że ma GRO po wewnętrznej z tyłu lekko zjechał w jego kierunku przymierzając się do ataku na innego kierowcę. Doszło do kontaktu, w wyniku którego GRO uszkodził przednie skrzydło a Sainz wpadł w poślizg. Przy tak nagłym zdarzeniu tej prędkości samochód był nie do opanowania i Hiszpan był już tylko pasażerem. Na domiar złego jego samochód uderzył w prawidłowo pokonujący trzeci zakręt bolid Felipe Massy, który niczego nieświadomy odpadł z wyścigu. Bardzo bardzo szkoda, bo po pierwsze lubię i szanuję Carlosa, ale ten manewr był niebezpieczny i głupi. A po drugie szkoda szansy na punkty zarówno dla Toro Rosso jak i Williamsa Massy. Sędziowie po wyścigu nałożyli karę +3 pozycji na starcie w Baku oraz punkty karne (ma ich już 7 - a 12 wyklucza z udziału w jednym wyścigu). Oby to był ostatni taki wyczyn Carlosa. 
Ostatnia prosta...Tegoroczne GP Kanady nie było może najlepszym wyścigiem w historii F1, ale na brak akcji na pewno nie mogliśmy narzekać. Najgorsze było to, że tak naprawdę walka o zwycięstwo zakończyła się już na pierwszym zakręcie pierwszego okrążenia. Z drugiej jednak strony to co się wtedy wydarzyło pozwoliło nam oglądać niesamowitą walkę w środku stawki i batalię Vettela o podium. Ponadto, taki a nie inny rezultat spowodował, że walka o mistrzostwo konstruktorów i kierowców będzie jeszcze bardziej zacięta. Następny wyścig odbędzie się w Azerbejdżanie na torze ulicznym w Baku. To będzie dopiero drugie grand prix na tym torze. Rok temu wygrał aktualny mistrz świata Nico Rosberg, co sprawia, że żaden z aktualnie startujących kierowców nie wygrał tam wyścigu. Kto do niego dołączy za niespełna dwa tygodnie? Przekonamy się już 25 czerwca!

"I mean... what are you doing? What a crazy start you know, they need to calm down..." - Fernando Alonso on Lap 1.