Za nami może niezbyt ekscytujące grand prix, ale za to przynoszące kto wie może trzeciego pretendenta do tytułu mistrzowskiego. Tak naprawdę poza kilkoma ostatnimi okrążeniami na torze działo się naprawdę niewiele, ale dla mnie jako fana każdy wyścig jest interesujący. Po prostu trzeba wszystko dobrze obserwować. Nie po raz pierwszy napiszę, że Formuła 1 jako spory ma wysoki próg wejścia. Dla mnie była to jedna z ważniejszych cech, która przyciągnęła mnie do siebie. Wracając jednak do wyścigu czas na podsumowanie występów poszczególnych ekip i kierowców, ale na początek tabela z wynikami.
Valtteri Bottas (P1) - Doskonały wynik Bottasa choć nie obyło się bez małych kontrowersji. Dotyczyły one startu a w zasadzie falstartu Fina. Zarówno Vettel jak i Ricciardo byli w 100% przekonani, że Valtteri popełnił falstart. Jak pokazują powtórki z kamery pokładowej bolidu Fina faktycznie koła zaczęły się poruszać tuż przed zgaśnięciem czerwonych świateł. Jednak komisja sędziowska zdecydowała się nie ukarać kierowcy Mercedesa, ponieważ mieścił się on w tolerancji jaką przewiduje federacja. Co to za tolerancja i jaki ma zakres? Tego już nie wiadomo. Ot cała tajemnica. FIA o wyścigu broniła się mówiąc że o tej tolerancji nie wspominała wcześniej żeby zespoły nie mogły tego zakresu nadwyrężać. Bardzo bardzo wygodne muszę powiedzieć. Po raz kolejny tajemnicze przepisy, które pozwalają na niemalże dowolną interpretację. Jak z tym walczyć niewiadomo. Pozostaje tylko się pogodzić. Po prostu F1 taka jest. Co do reszty wyścigu to Bottas pierwszy stint pojechał fantastycznie odjeżdżając Sebastianowi na bezpieczną odległość. Ferrari więc zdecydowało (nie po raz pierwszy) wykorzystać Raikkonena do pomocy. Mianowicie, pozostawiono go na torze tak długo, żeby wyjeżdżający po swojej wymianie opon Bottas spadł za niego. W czasie kiedy Raikkonen blokował Bottasa Vettel mógł się do niego zbliżyć. Nie trwało to jednak długo bo roznica w kondycji opon między dwójką Finów była kolosalna. Niemniej jednak Vettel znajdował się już zdecydowanie bliżej i może liczyc na walkę o zwycięstwo do samego konca. Niestety dla Niemca zabrakło jednego może dwóch okrążeń (podobnie jak w Soczi). Wygrał Bottas o niespełna 0.7 s. Przed tym wyścigiem tylko trzech Finów mogło popisać się wielokrotnymi tryumfami w wyścigu F1. To Keke Rosberg, Mika Hakkinen oraz Kimi Raikkonen. Co ciekawe i nie mniej istotne każdy z nich został w pewnym momencie mistrzem świata. Czy ta historia się powtórzy z Valtterim? Ponadto, Bottas w klasyfikacij jest bliżej Hamiltona niż Hamilton Vettela. Na domiar złego jeśli Vettel prowadził w tabeli mistrzostw świata zawsze tytuł wędrował do niego.

Sebastian Vettel (P2) - Nie był to perfekcyjny wyścig Niemca. Po starcie  z utrzymał  w swoją pozycję i lecz nie potrafił utrzymać tempa Fina na ultramiękkich oponach. Dopiero na supermiękkiej mieszance przyspieszył, ale zabrakło czasu na wyprzedzenie Valtteriego. Ważniejsze jest jednak to, że wyścig ukończył przed Hamiltonem. Pomimo, że nawet nie prowadził przez jedno okrążenie Sebastian oddalił się w klasyfikacji generalnej od Lewisa na 20 punktów. To pierwsze grand prix w tym sezonie, w którym przez ani jedno okrążenie nie prowadził Hamilton lub Vettel. Seb prowadził przez 3 kółka w ostatnich dwóch wyścigach w porównaniu do 18 okrążeń na prowadzeniu przez Ricciardo, 30 dla Hamiltona i 69 dla Bottasa. Pomimo tego jego przewaga w mistrzostwach w tym okresie tylko rosła.
Daniel Ricciardo (P3) - Mega udany występ Australijczyka. Bardzo dobry start pozwolił skutecznie zaatakować Raikkonena w trzecim zakręcie. Potem w zasadzie samotna jazda prawoe do mety. Prawie, bo Lewis w ostatniej części wyścigu był cholernie szybki. Złapał Daniela na przedostatnim okrążeniu i nawet doszło do próby ataku w 4. zakręcie. Ricciardo odparł jednak ten atak i ostatecznie dojechał na podium. To piąte podium z rzędu Australijczyka i najlepsza seria w jego karierze. Zrównał się w tej kategorii z innymi Australijczykami Jackiem Brabhamem oraz Alanem Jonesem. Ponadto, wśród aktualnej stawki jest też piątym kierowcą z minimum pięcioma podiami z rzędu (po Raikkonenie, Alonso, Hamiltonie i Vettelu).

Lewis Hamilton (P4) - Jak to sam Lewis powiedział - to będzie minimalizowanie strat. Szczerze mówiąc przewidywałem podium i niewiele się pomyliłem. Po starcie zyskał jedną pozycję, a po kilkunastu okrążeniach był już piąty. Z Raikkonenem jednak nie poszło mu tak łatwo i dopiero pitstop pozwolił mu znaleźć się przed Finem. Strategia dłuższego stintu na supermiękkich oponach na nic się zdała, bo Lewis jako pierwszy z czołówki zmuszony został zjechać do boksów (przez problemy z przyczepnością). Dłuższy stint na ultramiękkich był ryzykiem, ale udało się i to całkiem dobrze. Bardzo szybko zbliżał się do trzeciego Ricciardo, ale tak jak Vettel nie był w stanie wyprzedzić lidera tak Hamilton nie podołał Ricciardo. To drugi z rzędu finisz Lewisa poza podium. Ostatnio Brytyjczyk doświadczył tego na przełomie sezonów 2013/2014 (ostatni wyścig 2013 i pierwszy w 2014 roku). Hamilton może się cieszyć ze zdobycia najszybszego okrążenia. Tak się składa, że od niedzieli jest to oficjalny rekord toru (po rekordzie Schumachera z 2003 roku) - pierwszy dla Lewisa. Rekordy okrążeń na wszystkich torach w kalendarzu dzierży 11 kierowców (najwięcej, bo 4 należą do Vettela; po 3 mają Raikkonen i Schumacher).

Kimi Raikkonen (P5) - Niestety kolejny niemrawy wyścig Kimiego. Na starcie trochę zaspał i dał się wyprzedzić Ricciardo (w T3). To było kluczowe w ostatecznej walce o podium. Potem Ferrari zdecydowało, że Fin zostanie możliwie długo na ultramiękkich oponach, żeby blokować Bottasa bo jego pitstopie. Trochę to pomogło Vettelowi, ale nie wystarczyło do objęcia prowadzenia. Potem już spokojna jazda z elementami przebłysków na supermiękkich oponach, ale do Lewisa na 4. pozycji było dość daleko. Parę szczegółów w tym wyścigu zaważyło o słabej pozycji na mecie Raikkonena.
Romain Grosjean (P6) - Jak dla mnie jeden z kierowców całego weekendu. Świetna postawa i utrzymanie pozycji startowej na mecie. Oczywiście nie byłoby tak łatwo, gdyby Verstappen był w stawce, ale to nie zmienia faktu, że Grosjean pojechał bardzo dobry wyścig. Trudno było to przewidzieć biorąc pod uwagę fakt, że hamulce są na tym torze mocno obciążane. To najlepsze miejsce Haasa w tym sezonie, piąty finisz w punktach z rzędu i drugi najlepszy wynik w krótkiej historii ekipy.

Sergio Perez (P7) & Esteban Ocon (P8) - Kolejny podwójnie punktowany wyścig Force India. Umacniają się na czwartej pozycji w klasyfikacji konstruktorów. Spodziewałem się tu walki między kierowcami, ale jakoś do niej nie doszło i w zasadzie obaj przejechali dość spokojne zawody. Nie było nieczystej walki ani w ogóle prób zaatakowania partnera na torze czy w boksach. Jedynie Perez próbował dobrać się do Grosjeana, ale jak widać z marnym skutkiem.

Felipe Massa (P9) & Lance Stroll (P10) - Niby dwa ostatnie punktowane miejsca, ale biorąc pod uwagę miejsca na starcie w Williamsie muszą naprawdę się cieszyć. Duża w tym zasługa chaosu na pierwszym zakręcie i ogólnie pierwszego okrążenia, na którym obaj kierowcy sporo zyskali. Potem to już był spokojny wyścig, poza chwilowymi atakami Magnussena na Strolla (do czasu awarii). Trzeci z rzędu punktowany wyścig Strolla i pierwsze podwójnie punktowane grand prix dla brytyjskiego teamu w tym sezonie.
Jolyon Palmer (P11) - Pechowo po zaraz za punktowaną dziesiątką, ale trzeba przyznać, że pojechał dobre zawody. Nie popełniał błędów, ale punktów wciąż nie zdobył. Po bardzo trudnym początku weekendu, kiedy to w zasadzie nie pojeździł taki wynik można uznać za całkiem dobry. To jego trzeci finisz na 11. miejscu w ostatnich czterech wyścigach. Wciąż pozostaje bez punktów w tym sezonie. Pozostaje się cieszyć z pierwszego finiszu przed Nico Hulkenbergiem w tym sezonie (w wyścigach, w których obaj dotarli do mety).

Stoffel Vandoorne (P12) - Wyścig bez rewelacji dla Belga. Dwunasta pozycja to chyba maksimum co mógł wyciągnąć, choć po świetnej postawie w treningach apetyt na punkty był. Chyba jednak prędkość gdzieś uleciała. Najważniejsza wydaje się jednak bezawaryjność McLarena w ten weekend.

Nico Hulkenberg (P13) - Słabszy występ Hulka. Już na starcie włączył się system zapobiegający zgaśnięciu silnika przez co Niemiec stracił kilka pozycji. Brak balansu podczas pierwszego stintu sprawił, że w obozie Renault zaryzykowano i przyspieszono pitstop zakładając na resztę wyścigu miękkie opony do jego bolidu. Niestety, na tak krótkim i szybkim torze liderzy zbliżali się bardzo szybko i zaczęło się dublowanie czyli kolejny stracony czas. Tak właśnie Nico skończył na 13. pozycji.

Pascal Wehrlein (P14) & Marcus Ericsson (P15) - Po prostu kolejny zwykły wyścig Saubera. Niewiele się działo podczas ich zawodów. Po raz kolejny Niemiec pokonuje Szweda. Trzeba o tym wspomnieć, bo tak naprawdę to jedyna batalia jaka czeka Saubera w tym sezonie - pojedynek wewnątrz zespołu.
Danil Kvyat (P16) - Oto sprawca całego zamieszania na pierwszym okrążeniu. Dobrze wystartował i szybko objechał mającego problemy Sainza (to samo co Hulk). Niestety, dojeżdżając do pierwszego zakrętu zablokował obie przednie opony i był już tylko pasażerem. Uderzył bolid Alonso, a ten z kolei uderzył samochód Verstappena. Najciekawsze jest to, że tylko Rosjanin po tej kolizji pojechał dalej. Max musiał wycofać się jeszcze na torze, natomiast Alonso dojechał do garażu i tam zakończył swój wyścig. Danil dostał karę przejazdu przez boksy i potem wlókł się na końcu stawki. Słabiutko Danil słabiutko. Najlepsze jest to, że w padoku chodzą plotki, że włodarze Red Bulla chcą mu przedłużyć kontrakt z Toro Rosso. Pytam się: Jak i dlaczego?
Carlos Sainz (DNF) - To był krótki i kompletnie nieudany wyścig Sainza po dobrych kwalifikacjach. Od początku miał problem z zapłonem i po starcie. Stracił tam kilka pozycji, które nadrobił po kolizji w pierwszym łuku. Potem jednak dalsze problemy z zapłonem, przez które tracił kolejne pozycje. Ostatecznie po kilkunastu okrążeniach zdecydowano o wycofaniu Carlosa z wyścigu. Bez punktów w Austrii dla Toro Rosso.

Kevin Magnussen (DNF) - Wielka szkoda, że Kevin nie znalazł się na mecie tego wyścigu. Miał dobre tempo i niedługo po starcie znalazł się już na 11. miejscu. Gonił Strolla, którego myślę, że mógł wyprzedzić (jeśli nie na torze to w boksach). Punkty i to całkiem dobre były do wzięcia co pokazał Grosjean. Jednak awaria w samochodzie (chyba zawieszenie) spowodowała, że Duńczyk musiał zakończyć wyścig.
Fernando Alonso (DNF) - Nie ma za bardzo o czym pisać, bo Hiszpana z wyścigu już na pierwszym zakręcie wyeliminował Danil Kvyat. Fernando mógł i powenien walczyć o drobne punktu tu w Spielbergu, ale wyścig był skończony kiedy jeszcze na dobre się nie zaczął. Wyścig w Austrii jest pechowy dla dwukrotnego mistrza świata. To trzeci jego DNF z rzędu w Austrii.

Max Verstappen (DNF) - Nie będę się nad nim znęcał. Po raz kolejny napiszę, tylko że powodem przedwczesnego zakończenia wyścigu była kolizja jaką spowodował Danil Kvyat na pierwszym zakręcie. To chyba kandydat nr 2 do najbardziej pechowego kierowcy sezonu (obok Palmera). To już trzeci z rzędu DNF młodego Holendra, a piąty w ostatnich siedmiu wyścigach. Najistotniejsze jest to, że żaden DNF nie był z jego winy. Najgorsza seria w jego krótkiej karierze. Verstappen przejechał w tym sezonie tylko 277 okrążeń (najmniej ze wszystkich etatowych kierowców) - to ponad dwa razy mniej od Vettela i Hamiltona - liderów tej klasyfikacji.
Podsumowując, był to jak dla mnie jeden ze spokojniejszych wyścigów w tym sezonie. Pokusiłbym się o stwierdzenie, że był to wyścig dla koneserów F1. Pogoda nie sprawiła kłopotów, a większość kierowców pojechała dość spokojny i łatwy wyścig. Więcej emocji pojawiło się pod koniec kiedy mieliśmy, podkreślam mieliśmy oglądać walkę o 1. i 3. miejsce. Niestety poza jedną próbą ataku Hamiltona nie obejrzeliśmy nic. Do walki o tytuł może włączyć się Bottas, który ma już tylko 35 punktów straty do Vettela. Problem jest jeden - przed nami w najbliższy weekend GP Wielkiej Brytanii na torze Silverstone, gdzie to Lewis jest panem (4 zwycięstwa, w tym ostatnio trzy z rzędu). Do królestwa poprawione wersje silników mają również przywieźć najsilniejsi czyli Mercedes i Ferrari. Czy to coś zmieni? Dowiemy się już w ten weekend.