GP Wielkiej Brytanii 2017 jest już historią. Pomimo braku deszczu i zmiennej pogody wyścig obfitował w piękną walkę, wyprzedzanie i niespodzianki. Jedynym mankamentem (zależy oczywiście od punktu widzenia) był kompletny brak walki o zwycięstwo. Stało się tak z jednego, ewentualnie dwóch powodów. Po pierwsze, absolutnie fenomenalna forma Lewisa Hamiltona, a po drugie bolid Mercedesa, którego osiągi na Silverstone były zupełnie poza zasięgiem rywali. Muszę przyznać, że był to jeden z lepszych wyścigów tego sezonu. Przybliżmy więc, jak co wyścig, występy poszczególnych kierowców.
Lewis Hamilton (P1) - Pierwszy raz w tym sezonie krótko o zwycięscy. Dla Lewisa to był chyba jeden z łatwiejszych wyścigów w karierze. Po dobrym starcie odjechał Raikkonenowi i kontrolował tempo aż do mety. Zgarnął piątego w karierze wielkiego szlema (zrównał się z Michaelem Schumacherem i Alberto Ascarim). Trzy spośród jego czterech zwycięstw w tym sezonie zakończył Wielkim Szlemem wyrównując rekord Alberto Ascari (1952), Jima Clarka (1963&1965) i Nigela Mansella (1992) w największej ilości wielkich szlemów w jednym sezonie (3). Po raz piąty wygrał w GP Wielkiej Brytanii (wyrównał rekordy Jima Clarka i Alaina Prosta) a po raz czwarty z rzędu. To 57. wygrana Lewisa, 110. podium i 62. finisz w punktach. Nadal razem z Sebastianem Vettelem pozostają jedynymi kierowcami punktującymi w każdym grand prix tego sezonu.

Valtteri Bottas (P2) - Chyba nie mógł sobie lepiej wyobrazić tego wyścigu. Fin celował w podium, ale udało się (po pechu Ferrari) wskoczyć na drugie miejsce. Valtteri Bottas wystartował na miękkiej mieszance co pozwoliło mu dłuższej pozostać na torze. Pomimo twardszej mieszanki jego czasy były naprawdę świetne. Dobry start i pierwsze okrążenie pozwoliło mu wskoczyć na P7. Po wznowieniu rywalizacji (SC - w celu uprzątnięcia bolidu Carlosa Sainza) Bottas bardzo szybko znalazł się na P5 za Vettelem. Po pitstopach czołówki był już na P4. Szybsza i bardziej przyczepna mieszanka pozwoliła mu dobrać się do walczącego na miękkich oponach Sebastiana więc podium było już zaklepane. Pozycję Raikkonena dostał w prezencie (po awarii ogumienia), choć zbliżał się do niego (tracił jednak 4 sekundy na 2 okrążenia przed końcem). Naprawdę rewelacyjny wyścig chłopaków z Mercedesa. Lewis był poza zasięgiem wszystkich natomiast Valtteri był w zasadzie wolniejszy jedynie od kolegi z zespołu. Myślę, że gdyby startował z P4 (czyli bez kary) i tak skończyłoby się tak samo, ale pewnie z większą przewagą. To drugi dublet w historii Mercedesa na Silverstone. Dla Bottasa do drugie podium na tym torze, a co ciekawe pierwsze również zdobył po starcie z poza czwartego rzędu (w 2014 startował z P14)

Kimi Raikkonen (P3) - Niby udany wyścig po podium, ale drugie miejsce uciekło. Na szczęście tym razem nie z winy Fina. Po udanym starcie utrzymał swoją pozycję, a przed Village pomógł nieco Vettelowi w wyprzedzeniu Verstappena (choć ten i tak zaraz odzyskał pozycję). Potem Kimi niestety nie był w stanie utrzymać tempa Hamiltona, ale za sobą miał wolniejszego Verstappena, który musiał uważać na atakującego go Vettela. Jechał więc spokojnie na drugiej pozycji (trzymając naprawdę niezłe tempo) aż do 49 okrążenia kiedy to doszło do rozwarstwienia bieżnika w jego lewej przedniej oponie. Został zmuszony do nieplanowanego zjazdu i wymiany opon, ale szczęśliwie dla niego do boksów zjechał też Verstappen (w Red Bullu zdecydowano o tym po podobnej przygodzie u Vettela okrążenie poźniej). Kimi utrzymał więc podium, ale stracił pozycję na rzecz Bottasa. Po wyścigu widać, że był wyraźnie niepocieszony. Tak czy inaczej wreszcie pojechał naprawdę dobre zawody. To pierwsze w historii Silverstone podium z dwoma fińskimi kierowcami. Dla Raikkonena to już szóste podium na tym torze. Ostatnio zdobył je w 2007 roku po starcie z pierwszego rzędu z Lewisem Hamiltonem (wtedy Lewis był trzeci, a Kimi wygrał). To 36. podium Kimiego w barwach Ferrari. W tej klasyfikacji zajmuje czwarte miejsce na równi z Felipe Massą. Przed nimi znajdują się oczywiście Michael Schumacher (116), Rubens Barrichello (55) i Fernando Alonso (44). To najstarsze podium w tym sezonie ze średnią wieku 32 lata, 8 miesięcy i 18 dni. Wciąż daleko do rekordowego GP Szwajcarii w 1950 roku gdzie średnia wieku wynosiła 46 lata, 8 miesięcy i 20 dni.

Max Verstappen (P4) - Chciałoby się rzec nareszcie. Nareszcie Max miał można powiedzieć bezproblemowy wyścig, w którym pojechał bardzo dobrze i solidnie. Już na starcie przeskoczył wolno startującego Vettela. Potem w Village Niemiec odzyskał pozycję, ale zakręt później w The Loop Max ponownie znalazł się przed Sebastianem. Jego tempo na pierwszym stincie było na tyle mocne, że Vettel nie był w stanie go wyprzedzić (choć takie próby podejmował - chociażby w Stowe na 14. kółku). Niestety, Holender w wyniku podcięcia po swoim pitstopie, przy którym był problem z dokręceniem jednego z kół, wyjechał za Vettelem. Nawet normalny pitstop nie pomogłby mu, bo okrążenie wyjazdowe Vettela było na tyle dobre, że utrzymałby się przed Maxem. Valtteri Bottas po swoim pitstopie także znalazł się przed Holendrem. Druga część wyścigu była już bardzo spokojna. Możliwe, że uciekło mu podium, bo obaj kierowcy Ferrari pod sam koniec wyścigu zostali zmuszeni do zmiany opon. Red Bull zdecydował jednak pojechać ostrożniej i również wezwał Maxa do alei serwisowej (miał na tyle dużą przewagę nad walczącymi Ricciardo i Hulkenbergiem, że mógł to zrobić bez straty pozycji). To jego najlepszy start w ciągu dziewięciu wyścigów. To jeden z trzech kierowców świętujących 50. GP w karierze podczas tego wyścigu (obok Magnussena i Sainza). W ciągu tych wyścigów zdobył 310 punktów.
Daniel Ricciardo (P5) - Mega występ Australijczyka. Startował przecież z P19. Już na pierwszym kółku i po wznowieniu wyścigu po SC przedarł się chyba na P15. Jednak w Luffield dość optymistycznie chciał wyprzedzić Grosjeana i wyjechał poza tor na żwirowe pobocze. Spadł na ostatnią pozycję (P18) i musiał przedzierać się od nowa. I trzeba przyznać zrobił to fenomenalnie raz po raz wyprzedzając kolejnych kierowców. Pod sam koniec wydawało się, że Nico Hulkenberg jest za daleko, ale jednak na ostatnim okrążeniu Danielowi udało się go wyprzedzić. Wreszcie duże punkty dla Red Bulla. Chyba to najlepszy wyścig Red Bulla w tym sezonie (choć bez podium). Dla Australijczyka to pierwszy wyścig poza podium od sześciu startów, ale szósty z rzędu w top 5. To ósmy raz (w 119. wyścigach), kiedy po starcie z piętnastej lokaty bądź niższej zdobywa punkty.
Nico Hulkenberg (P6) - Bardzo dobry wyścig Hulka. Od początku wyścigu, po dobrym starcie, utrzymywał się na szóstej pozycji. Miał bezproblemowy wyścig w zasadzie do ostatnich okrążeń, kiedy to problemy z mocą na prostych spowodowały, że jechał wolniej. To zapewne częściowo była przyczyna łatwego wyprzedzenia na ostatnim kółku przez Daniela Ricciardo. Gdyby nie awaria ogumienia w bolidzie Vettela dojechałby na P7 co też byłoby świetnym rezultatem. Widać, że Renault poprawiło samochód w najważniejszej kwestii - tempa wyścigowego. Szkoda tylko Palmera, ale o tym pod koniec. To jego piąty punktowany wyścig w tym sezonie. Wyrównał także najlepszy finisz czyli P6 z GP Hiszpanii. Ukończył także wszystkie GP Wielkiej Brytanii (a było ich siedem), w których startował, ale to był jego najlepszy występ tutaj.

Sebastian Vettel (P7) - Jak dla mnie słaby wyścig Seba, choć walka z Maxem była na najwyższym poziomie. Przez dwa okrążenia formujące (przez awarię Palmera) przed startem w bolidzie Vettela zapaliły się hamulce. To spowodowało, że nie miał odpowiedniej przyczepności na starcie. Szybko wykorzystał to Verstappen wyprzedzając Niemca. W wyniku pomocy Kimiego w Village Seb odzyskał pozycję, ale lepsza linia jazdy Maxa pozwoliła mu odzyskać pozycję już w The Loop. Potem trzymając się nieco z tyłu Seb próbował na torze wyprzedzić Holendra, bo przez jego tempo Hamilton z Raikkonenem uciekali mu bardzo szybko. Na 14. kółku doszło do próby ataku w Stowe kiedy od wewnętrznej wepchnął się Niemiec i wywiózł delikatnie poza tor Maxa. Ten się szybko odpłacił wywożąc Niemca lekko poza tor w szykanie. Był to rasowy pojedynek kierowców wyścigowych. Oczywiście przez ta walka była wodą na młyn dla goniącego Bottasa, który tracił w tamtym momencie 2 sekundy do walczącej dwójki. Ferrari zdecydowało się na podcięcie Verstappena co skończyło się sukcesem. Niestety, Seb stracił tak dużo czasu, że o walce o zwycięstwo było już za późno. Poza tym Ferrari wyraźnie ustępowało tempem Mercedesowi. Potwierdziło to tylko wyprzedzenie Vettela przez Bottasa w Stowe. Najgorsze jednak miało nadejść, kiedy to na 50 okrążeniu w bolidzie Seba doszło do przebicia opony (prawdopodobnie - Pirelli wstępnie powiedziało, że doszło do ujścia powietrza z lewej przedniej opony). Ciekawe było to, że doszło do tego w tym samym miejscu na torze co w bolidzie Raikkonena. Vettel zmuszony wolnej jazdy i do ponownego zjazdu do garażu stracił kilka pozycji i ostatecznie dojechał na P7. Jego przewaga w mistrzostwach stopniała do 1 punktu. Oj ciężka sytuacja w Ferrari jeśli dodamy do tego już 55 punktów straty w klasyfikacji konstruktorów. A przed nami Węgry czyli tor pasujący Hamiltonowi. Czy wyjdą z dołka? Trudno powiedzieć. Z punktu widzenia statystyki. To najniższe miejsce Vettela od zeszłorocznego GP Wielkiej Brytanii, które to ukończył na 9. miejscu. Od tamtego wyścigu ukończył wszystkie (poza GP Malezji 2016) w top 6.

Esteban Ocon (P8) & Sergio Perez (P9) - Francuz dobrze rozpoczął wyścig, bo już na starcie zyskał 2 pozycje. Cały wyścig jednak nie był w stanie dobrać się do skóry Nico Hulkenberga. To tylko pokazuje jak dobrze przygotowany był samochód Renault. Za plecami Estebana wyścig ukończył drugi z kierowców Force India (wkrótce Force 1 albo Force Racing). Perez nie był na tyle szybki, żeby zaatakować Ocona, przez co obaj kierowcy przejechali dość spokojne zawody. Kolejny podwójnie punktowany wyścig (już ósmy) i umocnienie się na czwartej lokacie w klasyfikacji konstruktorów.
Felipe Massa (P10) - Bardzo udany start Massy, bo już na drugim okrążeniu był dziesiąty. Tempo miał na tyle dobre, że ostatecznie dojechał przed Vandoornem z McLarena. W trakcie wyścigu został wyprzedzony jednak przez Ricciardo więc pozostało cieszyć się z jednego punktu. Brazylijczyk nadal nie mógł przeboleć zepsutych kwalifikacji, bo wtedy spokojnie mógłby walczyć o lepsze miejsce.
Stoffel Vandoorne (P11) - Po cichu liczyłem na punkty dla McLarena. Niestety, nie tym razem, ale Belg pojechał dobry wyścig, w którym próbował walczyć o punkty. Jednak samochód, a raczej silnik jest jeszcze dużo słabszy od konkurencji.

Kevin Magnussen (P12) & Romain Grosjean (P13) -Słabszy wyścig Haasa. Magnussen próbował strategią zyskać pozycje (start na miękkich). Niestety brakowało wyraźnie tempa zarówno na miękkiej jak i na supermiękkiej mieszance. Grosejan pod koniec spróbował zalożyć ponownie supemriękkie opony w nadziei, że stanie się coś z przodu co pozwoli mu nadrobić kilka pozycji. Jednak tak się nie stało i pozostaje cieszyć się miejscami 12. i 13. Dla Magnussena to było 50. GP w karierze, podczas której zdobył 73 punkty. To pierwszy wyścig bez punktów dla Haasa od sześciu wyścigów.

Marcus Ericsson (P14) - Szwed wyciągnął chyba wszystko co się dało z aktualnego pakietu. Niestety, to nie pozwala na walkę o punkty. Obyło się bez problemów technicznych. Oczywiście, w wyniku kary Kvyta łatwiej było o to miejsce, ale wynik przechodzi do historii.

Danil Kvyat (P15) - Drugi z rzędu fatalny występ Rosjanina. Na pierwszym kółku przed Copse dał się wyprzedzić Sainzowi. Próbował odzyskać pozycję w Maggots i Becketts, ale pojechał szeroko po tarce i wypadł z toru. Próbował się włączyć, ale zrobił to na tyle niebezpiecznie, że uderzył w bolid Carlosa - kończąc w ten sposób wyścig Hiszpana. Najgorsze było to, że on kompletnie nie zdaje sobie sprawy, że była to jego wina. Sainz zostawił mu naprawdę sporo miejsca, ale Kvyat uderzył w niego. Sobie również zepsuł wyścig, bo doszło do uszkodzenia podłogi, przez co musiał jechać ostrożniej przez resztę (czyli całe) zawody. Rosjanin dostał karę przejazdu przez aleję serwisową, co już zrujnowało mu wyścig. Dodatkowo dostał 2 punkty karne i ma ich już 9 (12 w ciągu roku eliminuje kierowcę z jednego startu). Część tych punktów zniknie, ale dopiero w październiku o ile dobrze pamiętam, więc Danil musi teraz uważać.
Lance Stroll (P16) - Po trzech wyścigach w punktach kubeł zimnej wody na głowę Kanadyjczyka. To najgorszy finisz Strolla w tym sezonie. Start i pierwszy stint całkiem niezły (był nawet na pozycji dwunastej). Po zmianie opon również było całkiem w porządku, ale doszło do uszkodzenia (owiewka przy bocznych wlotach powietrza). Stroll myślał, że to kwestia opon i zjechał drugi raz do alei serwisowej. Niestety, potem było jeszcze gorzej i tempo jeszcze bardziej spadło. Trzeba jak najszybciej zapomnieć o tym wyścigu. Może na Hungaroringu będzie lepiej.

Pascal Wehrlein (P17) - Kompletnie nieudany wyścig Niemca. Po wyjeździe SC zdecydowano o zmianie opon na pośrednie. Tempo jednak było fatalne i na następnym okrążeniu Wehrlein zjechał na drugą zmianę opon na miękkie licząc, że uda się dojechać na tym komplecie do mety. Niestety, stan opon w końcowej fazie wyścigu był na tyle kiepski, że zjechał ponownie po nowe, tym razem supermiękkie, opony. Strategia niewypaliła. Poza tym wyścig do zapomnienia.

Fernando Alonso (DNF) - Niestety, to kolejny nieukończony wyścig dla Hiszpana. Awaria silnika wyeliminowała 2-krotnego mistrza świata z rywalizacji. Fernando w powyścigowym wywiadzie mówił, że nie jest to tak bolesne, bo i tak nie walczył o punkty. Ma tylko nadzieję, że uszkodzenia silnika nie są poważne i że uda się jeszcze z niego skorzystać. Miejmy nadzieję, bo celem wzięcia na siebie kar podczas GP Wielkiej Brytanii był bezproblemowy i pozbawiony kar start na Hungaroringu (tam McLaren powinien walczyć o punkty).

Carlos Sainz (DNF) - Nie poszalał za bardzo Carlos, bo już na pierwszym okrążeniu został wyeliminowany przez kolizję (nie z własnej winy w mojej opinii i opinii sędziów) z kolegą z zespołu i Danilem Kvyatem. W padoku plotkuje się dość mocno o tym, że już podczas następnego weekendu wyścigowego Carlos zastąpi Palmera w bolidzie Renault. Jeśli tak się stanie to nie jest to najprzyjemniejszy koniec przygody z Toro Rosso. Szkoda, sam start był bardzo dobry. Ponadto, ładnie wyprzedził Rosjanina w Copse. Czekam więc na wieści z Hungaroringu (no chyba, że wcześniej się czegoś dowiemy). To było jego 50. GP. Łącznie zdobył 93 punkty w karierze.

Jolyon Palmer (DNS) - Katastrofalny wyścig a w zasadzie jego brak. Już na okrążeniu formującym Palmer narzekał na pedał hamulca, a zaraz potem zespół poinformował go o problemie w układzie hydraulicznym (wyciek). Został zmuszony do zatrzymania samochodu (przed Stowe), co poskutkowało drugim okrążeniem formującym (usunięcie bolidu przez porządkowych trochę trwało). Szkoda, bo kwalifikacje pojechał naprawdę dobrze (P11) i patrząc na występ Nico bolid został zauważalnie poprawiony. Czy wystartuje na Węgrzech? Trudno powiedzieć biorąc pod uwagę padokowe plotki. Moim zdaniem tak, ale w Formule 1 wszystko bardzo szybko się zmienia. To 4 nieukończony wyścig dla Palmera (tego nawet nie rozpoczął). W przeciwieństwie do Nico, nie udało mu się nigdy ukończyć GP Wielkiej Brytanii.
Podsumowując, to był naprawdę emocjonujący wyścig. Obawiam się, że Ferrari jest w większym kryzysie, a jak historia pokazuje często kończy się to równią pochyłą. Jeśli tak będzie to kwestia mistrzostwa świata konstruktorów już jest znana. Po tym wyścigu wiemy, że Mercedes (pomimo pasującego im toru) odzyskał bardzo wysoką formę. Świadczy o tym piękny dublet i fenomenalna jazda Lewisa i Valtteriego. Występ Red Bulla też był świetny (z Danielem na czele). Klasfikacja generalna kierowców póki co jest sprawą otwartą (Hamilton traci tylko jeden punkt do Vettela, a Bottas tylko 23). Nos mi podpowiada, że czeka nas jeszcze wiele emocjonujących chwil przed wakacyjną przerwą, na którą udadzą się wszystkie zespoły po GP Węgier na Hungaroringu już za niespełna 2 tygodnie. Oczywiście, jak zawsze, zapraszam serdecznie do oglądania.