Już w najbliższy weekend na torze w Shanghaju odbędzie się GP Chin. Z tego powodu postanowiłem w kilku zdaniach zapowiedzieć co w najbliższych dniach może nas czekać jeśli chodzi o Formułę 1.

Tor w Szanghaju jest zupełnie innym torem od tego w Melbourne. Jest to w 100% tor wyścigowy, który gościł F1 po raz pierwszy w 2004 roku.Tor położony jest na dość miękkim gruncie, a jego kształt z lotu ptaka ma przypominać chińska literę "shang" co w wolnym tłumaczeniu brzmi "wysoko" albo "ponad".

Został zaprojektowany przez nadwornego architekta F1 Niemca Hermanna Tilke, a jego długość to 5.451 m. Składa się on z średniej szybkości łuków, ale to nie one będą stanowić największą trudność. Prawdziwym koszmarem mogą być zakręty T1-T2. Są to początkowo bardzo szybki prawy niekończący się łuk, który z każdym metrem zacieśnia się (redukcja biegów z 7. do 3. lub 2.)
Podobne, a może nawet większe wyzwanie stanowić będzie sekcja zakrętów T12-T13. Jest to również prawoskrętny, podwójny zakręt który powoli się otwiera i prowadzi na jedną z najdłuższych prostych w całym kalendarzu F1 (ponad 1200 m). Istotna jest w tym wypadku bardzo dobra trakcja, co pozwoli kierowcom osiągać wyższe prędkości na prostej, a w konsekwencji może ułatwić wyprzedanie. Natomiast w kwalifikacjach jest to miejsce, którym można stracić bądź zyskać sporo czasu.
Te elementy powodują, że jest to tor mocno obciążający przednie opony, a w szczególności lewą przednią. Powyżej znajdziecie track guide dotyczący toru. Dobra, tyle na ten temat. Czego możemy się spodziewać podczas samego weekendu?

Wszyscy zadają sobie to samo pytanie, a mianowicie: czy Ferrari potwierdzi swoją formę z GP Australii? Moim zdaniem walka o zwycięstwo będzie ostra. Ferrari raczej impetu nie straciło, a statystyki ewidentnie pokazują, że Lewisowi Hamiltonowi ten tor leży (4 zwycięstwa, 7 podiów), choć może w pamięci ma jeszcze swój pierwszy start z 2007 roku, w którym dosłownie pogrzebał swoje szanse na tytuł mistrzowski w debiutanckim sezonie. Poza nim, spośród aktualnej stawki jedynie Fernando Alonso ma więcej niż jedno zwycięstwo (dwa). Vettel zwyciężył tylko raz i stało się to w 2010 roku. Było to pierwsze zwycięstwo w historii Red Bull Racing.

Jeśli chodzi o Red Bulla to myślę, że jeśli nie stanie się nic niezwykłego (a jest taka możliwość, ale o tym za moment) to kierowcy tej stajni znajdą się za plecami Ferrari i Mercedesa. Choć nie można ich wykluczyć z walki o podium. Mam jednak nadzieję, że włączą się w walkę o najwyższe laury :)


Kwestia środka stawki jest zupełnie otwarta. Po jednym wyścigu trudno o jakieś większe spekulacje (szczególnie jeśli bolidy niektórych zespołów nie dotarły do mety w Australii). Kierowcy Force India jasno powiedzieli, że w Melbourne pokonali przynajmniej jeden szybszy team. Na pewno Williams będzie faworytem środka stawki i miejmy nadzieję, że tym razem Stroll pokaże swoje umiejętności (tego nie kwestionuje, choć momentami się waham). Walka Haasa (jeśli obejdzie się bez problemów z układem napędowym i hamulcami), Force India, Renault i Toro Rosso może być niezwykle pasjonująca. Na pewno trzeba zwrócić uwagę na Hulkenberga, duet Kvyat, Sainz Jr oraz Pereza. A może znów jakimś imponującym manewrem popisze się Ocon. Ultra długa tylna prosta w trzecim sektorze może na to pozwolić. Pozostaje tylko pytanie czy silnik da radę?

A skoro o silniku mowa, to co może przynieść ten wyścig stajni z Woking. Fernando Alonso po wyścigu w Australii powiedział, że w normalnych warunkach powinni znajdować się na dwóch ostatnich pozycjach. Dodał też, że tor w Chinach ujawni słabości silnika. Ciężko się z nim nie zgodzić. Z uwagi na trzeci sektor (zawierający wspomnianą prostą) straty na okrążeniu mogą być spore.

Pozostaje jeszcze wspomnieć o Sauberze. Ponownie zobaczymy za kierownicą Antonio Giovinazziego (w zastępstwie za Pascala Wehrleina). Oczekiwania wobec niego pewnie są już nieco wyższe niż niespełna dwa tygodnie temu w Melbourne, ale nie spodziewałbym się cudów. Sauber nie należy do zespołów czołówki, baa... nawet ciężko mówić o środku stawki. Jednak nie będę zaskoczony jeśli w czasówce jak i wyścigu pokona Ericssona (wg mnie kierowcę przeciętnego). Awans do Q2 byłby na pewno sukcesem. Tak czy inaczej jako kibic Ferrari trzymam kciuki za młodego Włocha.

Wszystkie te prognozy mogą wziąć w łeb, a to za sprawą jednego czynnika - pogody. Może ona pokrzyżować szyki zespołom w kwestii przygotowania bolidu podczas treningów, ale również w kwalifikacjach czy wyścigu. Wstępne prognozy mówią, że deszczu można się spodziewać w zasadzie podczas każdej sesji w ten weekend.

Czy będzie deszczowo czy sucho jedno jest pewne - można spodziewać się emocjonującego weekendu z Formułą 1, na który serdecznie zapraszam.