Wyścig o GP Rosji, który odbył się przedwczoraj dla niedzielnych fanów zapewne był mało interesujący. Baaa... nawet dla statystyków ów rywalizacji mogła okazać się katastrofalnie nudna, bo zanotowano tylko 1 manewr wyprzedzania (między kierowcami Saubera) pomijając te, które odbyły się na pierwszym okrążeniu. Natomiast dla prawdziwych fanów wyścig był emocjonujący do samej mety. Oczywiście najlepszym wyścigiem sezonu nikt go nie okrzyknie, ale przecież F1 nie samym wyprzedzaniem stoi. To walka mechaników podczas pitstopów, niesamowita pogoń za liderem (często kończąca się fiaskiem). To również jazda na absolutnym limicie osiągów bolidu kończąca się nierzadko błędami oraz kolizjami (dotyczy to również tych najlepszych) oraz walka o cenne ułamki sekund, które w ostatecznym rozrachunku mogą dać upragnione punkty czy nawet zwycięstwo. F1 to sport o dość wysokim progu wejścia i żeby czerpać z niego solidną porcję rozrywki należy mu poświęcić nieco więcej czasu. Niemniej jednak, mam nadzieję, że wcześniejszymi słowami choć trochę zachęciłem do dalszego czytania, bo przed nami podsumowanie niedzielnego wyścigu na torze w Soczi. Zapraszam!


Valtteri Bottas (P1) & Sebastian Vettel (P2) - Fenomenalny wyścig Fina i pierwsze zwycięstwo w karierze staje się faktem. Tym samym Bottas staje się 107. kierowcą w historii (piąty Fin, który zwyciężył w GP z ośmiu startujących kiedykolwiek w F1), który zwyciężył w GP. Dla Finlandii to 47. wygrana w historii. W klasyfikacji jest piąta za Wielką Brytanią, Niemcami, Brazylią i Francją. Co do samego wyścigu to już na starcie Bottas popisał się refleksem i szybko przeskoczył Raikkonena. Ponadto, wykorzystał tunel aerodynamiczny za Vettelem, a dzięki 1029 metrowemu odcinkowi do szczytu drugiego zakrętu zdążył go wyprzedzić... Baa wystarczyło mu miejsca, aby zablokować wewnętrzną. Pomógł w tym również fakt, że Vettela spowalniał wiatr (i to nawet o 15km/h). Potem niesamowity pierwszy stint, w którym zdążył odjechać Niemcowi na ponad 6 sekund. Natomiast po około 20 okrążeniach VET zaczął gonić Fina i w momencie, gdy ten zjeżdzał na swój jedyny pitstop (L27) miał już nispełna 3 s. przewagi. Sebastian mógł jedynie pozostać na torze i liczyć, że jego tempo będzie na tyle dobre, że zdoła odrobić te kilkusekundową stratę. Niestety dla niego, a stety dla Bottasa całkiem niezłe tempo na oponach supermiękkich Fina oraz nieco dłuższy pitstop Vettela (3.4 s.) pozwolił mu pozostać przed nim. Jednak Vettel dysponujący "świeższymi" oponami (o 7 okrążeń) rozpoczął szaleńczą pogoń za liderującym Finem. Ten natomiast popisał się nerwami ze stali i dowiózł zwycięstwo do mety choć było bardzo blisko o czym świadczyć może różnica na finiszu - tylko 0.617 s. Po drodze przydarzył mu się jeden mały błąd (przyblokowanie prawej przedniej opony w T13, a w konsekwencji lekkie spłaszczenie opony), co pozwoliło zbliżyć się Niemcowi nieco szybciej. Na ostatnich dwóch okrążeniach liderująca dwójka dogoniła Felipe Massę, który nieco "pomógł" Bottasowi umożliwiając mu użycie DRS (na prostej startowej Bottas znajdował się za Massą w odległości mniejszej niż sekunda), a następnie nieco utrudnił wyprzedzenie Vettelowi. Koniec końców, Vettel przyznał, że i tak nie dałby rady wyprzedzić Fina, ale kto wie jak wyglądałoby ostatnie okrążenie gdyby nie cała ta sytuacja. A tak wyglądało ostanie okrążenie z punktu widzenia Seba:

Tak czy inaczej Vettel utrzymuja 100% obecność na podium w tym roku. Ponadto, pierwszy raz od pięciu lat po czterech wyścigach trzech kierowców jest tak blisko siebie (VET, HAM +13pkt. oraz BOT +23pkt.). Oby tak dalej!



Kimi Raikkonen (P3) - Dla starszego Fina był to można powiedzieć spokojny wyścig, choć start do takich nie należał. Lewis znajdował się już prawie przed nim, ale udało mu się go jakoś zablokować na dohamowaniu do drugiego zakrętu. Potem Hamilton nie był w stanie utrzymać się za kierowcą Ferrari i tracił do niego tak szybko jak Vettel do Bottasa. Po pitstopach Raikkonen jeszcze bardziej odjechał Brytyjczykowi, a nawet zaczął zbliżać się do kolegi z zespołu. Bezpieczne miejsce na podium (pierwsze od piętnastu wyścigów), ale na pewno liczył na więcej, a przynajmniej na drugą lokatę. Pozostaje mu tylko kolejne najszybsze okrążenie. Już 45. w karierze choć do Schumachera, który przez karierę nazbierał ich 77 daleko.

Lewis Hamilton (P4) - Bardzo trudny weekend dla 3-krotnego mistrza świata i pierwszy brak podium od dziewięciu (a jeśli pominąć awarię silnika w Malezji to od piętnastu) wyścigów. Już od piątku borykał się z ustawieniami samochodu, przez co ucierpiało jego tempo zarówno kwalifikacyjne (strata ponad 0.5 s. do zwycięscy) jak i wyścigowe. Przez większość wyścigu miał problemy z przegrzewającym się samochodem co uniemożliwiło mu jakąkolwiek walkę choćby z Raikkonenem o najniższy stopień podium. Na pewno nie jest zadowolony, a co najwyżej nieco zmartwiony brakiem tempa, bo strata ponad 36 sekund do zwycięzcy (jeszcze z jego teamu) może niepokoić. Tyle co można powiedzieć o wyścigu Lewisa w Rosji.

W kwestii walki z Ferrari z Mercedesem tym razem górą był Mercedes, choć Włosi mieli lepsze tempo zarówno podczas czasówki jak i wyścigu (no może dopiero na supermiękkich oponach, ewentualnie w końcowej fazie na ultramiękkich). Przegrali ten wyścig na starcie i w pierwszej fazie, kiedy Valtteri zdołał odjechać Sebastianowi. Później, pomimo lepszego tempa układ toru utrudnił zbliżenie się (długa prosta startowa), a nawet uniemożliwił wyprzedzenie (choć to już gdybanie). Ponownie Mercedes na czele klasyfikacji i nadal niepokonany w Rosji.


Max Verstappen (P5) - Całkowicie anonimowy wyścig dla Holendra, który po kolejnym udanym starcie (przeskoczył Massę i Ricciardo) jechał na piątej pozycji. I w zasadzie to tyle. Strata 24 sekund do Hamiltona i podobna przewaga nad Perezem odzwierciedla to o czym mówiłem wcześniej. Red Bull jest dokładnie pomiędzy Ferrari i Mercedesem, a resztą stawki. Mówiąc pomiędzy mam na myśli, ani bliżej jednych ani drugich.

Sergio Perez (P6) & Esteban Ocon - Euforia w Force India, które pomimo tego, że nie są najszybsi ze środka stawki, są najbardziej regularni. Początek weekendu nie zwiastował tak dobrego wyniku, ale z sesji na sesję się poprawiali czego dowód mamy na mecie (choć tu pomogła trochę przebita opona Felipe Massy). Kolejny podwójnie punktowany wyścig (jedynie Ferrari i Mercedes mogą się tym samym pochwalić w tym sezonie). Dla stajni do 16. wyścig w punktach z rzędu. Duża w tym zasługa Pana Regularność Sergio Pereza. Natomiast dla Ocona to najwyższa pozycja w karierze. Gratulacje dla całego zespołu.

Nico Hulkenberg (P8) - Pierwszy raz od 3 lat udaje się Nico przejechać dalej niż drugi zakręt. Po słabszym starcie udało mu się wydłużyć pierwszy stint (zmiana opon dopiero na 40. okrężeniu) co pozwoliło odzyskać parę pozycji. Najlepsza jego pozycja odkąd dołączył do Renault, choć trzeba wspomnieć, że gdyby nie przebita opona Massy byłoby miejsce 9. Sam był zadowolony z tempa jakie prezentował. Ja jednak nie podzielam jego zdania. Praca nad tempem wyścigowym wskazana.

Felipe Massa (P9) - Na pewno rozczarowany dopiero 9. pozycją na mecie, choć może być na pewno zadowolony z tempa jakim dysponował. Wyścig ułożył się dla niego bardzo dobrze. Jechał spokojnie na 6. miejscu oszczędzając samochód i opony. Utrzymywał się bez problemów przez Perezem, przez większość wyścigu. Niestety, przebita opona i powoli spadające ciśnienie zmusiło go do zjazdu na drugi pitstop. Stracił przez to trzy miejsca. Żadnego nie udało się odzyskać.

Carlos Sainz Jr (P10) - Jeden punkt dla Hiszpana to chyba maks co było do ugrania dziś. Po dobrym starcie (+2 pozycje) odzyskał to co stracił w wyniku nałożonej kary po GP Bahrajnu. Skorzystał na awarii Ricciardo i dowiózł punkt do mety. Tylko tyle i aż tyle.

Lance Stroll (P11) - Pierwszy finisz w karierze, dobry start (zyskał 2-3 pozycje na pierwszych zakrętach), przyzwoite tempo oraz popełniony kosztowny błąd - tyle można powiedzieć o występie Strolla w GP Rosji. Wspominając kosztowny błąd mam na myśli spin jaki zaliczył jeszcze na pierwszym okrążeniu. Spadł przez to na ostatnią pozycję i przegrzał nieco tylne opony, co utrudniło jego wspinaczkę w tabeli. Po zmianie opon pokazał lepsze tempo, ale do punktów trochę zabrakło. Przynajmniej do mety dojechał. Czekam na jego pierwszy bezbłędny wyścig.

Danil Kvyat (P12) - Po raz drugi z rzędu przed własną publicznością nie zdobywa punktów. Nie może być zadowolony z wyniku (po raz kolejny przegrywa z Carlosem, pomimo startu przed nim). Startegią udało się podciąć Magnussena, ale w ten sam sposób dał się ograć Strollowi. Jeśli chce pozostać w Toro Rosso musi jeździć lepiej.

Kevin Magnussen (P13) - Trudny wyścig dla niego jak i całego zespołu Haas (patrz Grosjean). W sumie od początku weekendu można było przewidzieć jak potoczy się niedzielny wyścig. Problemy z tempem na tym torze były zauważalne. Nie pomogła również 5-sekundowa kara za wyjazd poza tor w zakręcie drugim (track limits). Póki co wiele wskazuje na to, że klaruje nam się środek stawki, ale niestety zespół Haasa wydaje się być nieco z tyłu Williamsa, Force India i Renault.

Stoffel Vandoorne (P14) - Najwyższa możliwa pozycja dla McLarena w tym momencie. Belgowi udało się uniknąć zamieszania na starcie oraz tego związanego z kolizja Grosjeana i Palmera. Dostał jednak karę 5 sekund za przestrzelenie zakrętu (podobnie jak Magnussen). Niemniej jednak nie wpłynęło to znacząco na wynik w wyścigu. Jak piszą Brytyjczycy dobra wiadomość jest taka, że dojechał przez kierowcami Saubera. Zła wiadomość - nie ma innej dobrej wiadomości dla McLarena tego weekendu.

Marcus Ericsson (P15) & Pascal Wehrlein (P16) - Jedyni poza Vandoornem kierowcy startujący na supermiękkiej mieszance. Obaj zjechali za zmianę opon już po pierwszym kółku (podczas Safety Cara) licząc na późniejszy awans. Okazało się, że konieczny będzie kolejny pitstop więc z planu nici. Dodając do tego brak jakiegokolwiek tempa pozwalającego powalczyć z innymi kierowcami na torze Ericsson może się jedynie cieszyć, że dojechał wyżej niż zespołowy partner.

Daniel Ricciardo (DNF) - Niestety Daniel po słabszym starcie stracił dwie lokaty. A niedługo (chyba okrążenie 5. lub 6.) po restarcie za samochodem bezpieczeństwa zmuszony zostaje do wycofania się z rywalizacji przez problemy z hamulcami (przegrzany prawy tylny hamulec). Dla samej stajni Red Bulla sam fakt wycofania się ich kierowcy drugi raz rzędu z tego samego powodu (awaria hamulców w samochodzie Verstappena w GP Bahrajnu) może budzić niepokój. Do braku tempa dochodzi jeszcze awaryjność.. oj nie mają łatwo w Red Bullu nie mają.

Romain Grosjean (DNF) & Jolyon Palmer (DNF) - Udział obydwu kierowców zakończył się kolizją w zakręcie drugim pierwszego okrążenia. Francuza wbijającego się po wewnętrznej podbiło na tarce i uderzył w bok bolidu Palmera. Ten z kolei tracąc panowanie nad swoim samochodem uderza w próbującego go ominąć Grosjeana i tak mamy kolejny już mocniejszy kontakt w wyniku którego obaj kierowcy kończą zmagania. Ostatecznie żaden z nich nie został ukarany (słusznie moim zdaniem), a zdarzenie sklasyfikowano jako incydent wyścigowy. Całe zdarzenie wyglądało dość podobnie do kolizji Strolla z Perezem z GP Chin (również incydent wyścigowy). Konsekwencja sędziów na medal póki co! A dla Palmera to ciężki sezon póki co. Niech zapomni jak najszybciej o tym weekendzie.

Fernando Alonso (DNS) - "To finish first, first you have to... start!" - czyli kompletna tragedia, katastrofa - brak słów. Nie wiem co powiedzieć mam o "występie" Alonso w GP Rosji. Słowo występ to i tak zdecydowane nadużycie. Hiszpan nawet nie dał rady dojechać do swoich mechaników w trakcie okrążenia formującego. Już przed tym okrążeniem został poproszony przez zespół o wprowadzenie pewnych zmian na kierownicy w związku z awarią ERS (systemu odzyskiwania energii). Na nic się to zdało i Alonso zatrzymał bolid na wjeździe do pitlane, co wymusiło na dyrekcji wyścigu przeprowadzenie ponownie procedury startowej zawierającej okrążenie formujące (dlatego w tabeli wyników mamy tylko 52 okrążenia a nie 53). Jak to opisuje sam Fernando: "Każdy weekend jest taki sam". To pierwszy DNS dla Alonso od czasu GP USA w 2005 roku, które odbyło się... w Indianapolis, do którego Fernando właśnie w ramach przygotowań do Indy 500. Samo GP USA 2005 odbiło się szerokim echem w świecie F1 przez skandal związany z "wojną oponiarską" Michelina i Bridgestone (przez obawy o bezpieczeństwo ze startu wycofały się wszystkie zespoły jeżdżące na oponach Michelin). Do wyścigu przystąpiło tylko 6 kierowców z trzech teamów (Ferrari, Jordan, Minardi).

Podsumowując, to czego na pewno brakowało to manewry wyprzedzania i ogólny brak akcji na torze (tylko na pierwszy rzut oka - o czym wspominałem we wstępie). Niestety układ toru w Soczi po raz kolejny potwierdza, że nie jest miejscem stworzonym do tego celu. To co jednak zaobserwowaliśmy to kolejna walka do samego końca o zwycięstwo, a tego akurat brakowało w ostatnich sezonach. Naprawdę jestem szczęśliwy, że za każdym razem jak opisuję postawę kierowców w wyścigu tak ciężko rozdzielić mi jest tych znajdujących się na dwóch najwyższych stopniach podium. Wierzę, że tak będzie w pozostałych wyścigach. Liczę również, że do walki włączy się stajnia z pod znaku czerwonego byka, która ma wprowadzić dość duży pakiet poprawek na następny weekend wyścigowy, jakim będzie doskonale wszystkim znane GP Hiszpanii na torze Circuit de Catalunya pod Barceloną. Problem w tym, że praktycznie każda stajnia przywiezie tam spore pakiety poprawek do swoich bolidów. Czy jednak Red Bullowi się uda odrobić straty do uciekających Ferrari i Mercedesa? O tym przekonamy się już niedługo, bo już za niecałe 2 tygodnie (12-14 maja).

Na koniec skrót wyścigu:



"The remaining laps - I want less talking" - Valtteri Bottas